Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jaszek z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 11351.14 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.39 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jaszek.bikestats.pl
Widget Pogodowy
ScreenSaver Forecast by yr.no

Objazd Maratonu Miedwie, tego nikt się nie spodziewał, organizatorzy zaskoczyli wszystkich

Niedziela, 24 czerwca 2012 | Komentarze 9

Przebyte 56.00 km, w czasie 02:50 h, średnio 19.76 km/h, maksymalnie 39.70 km/h, przy temp. 21.0 ºC

Morzyczyn - Kunowo - Koszewko - Koszewo - Wierzbno - Grędziec - Okunica - Ryszewo - Turze - Młyny - Giżyn - Dębina - Bielkowo- Jęczydół - Morzyczyn

W dniu 4 sierpnia 2012 roku odbędzie się VII Maraton MTB dookoła Jeziora Miedwie. Na dzień dzisiejszy wyznaczono ostatni objazd trasy, zorganizowany przez Stargardzkie Towarzystwo Cyklistów. Ponieważ zapisałem się na Maraton na początku roku, nie było innego wyjścia, jak wziąć udział w objeździe i zapoznać się z trasą. Szczególną zachęta były opowieści znajomych rowerzystów o serwowanych na bufecie ciastach: sernikach, jabłecznikach i innych smakołykach. Organizatorzy postanowili jednak zmienić wypracowane poprzednio standardy, ale o tym później...

Z ostatniej chwili:

Wiele osób poszukuje wyników maratonu, można je znaleźć poniżej:
Wyniki Maraton Miedwie 2012





Odprawa w Amfiteatrze przed startem, dowiadujemy się o zmianach na bufetach, nie będzie bufetu w połowie trasy, a na mecie nie będzie słynnego serniczka







Zgodnie z założeniem organizatora do połowy trasy jedziemy zwartą grupą, pod eskortą Policji i bez możliwości wyprzedzania prowadzącego





Konie na dzisiejszej trasie są wszechobecne



Poprzednio byłem zmuszony robić zdjęcia pod słońce, dzisiaj jestem przy Pałacu w Koszewie o odpowiedniej porze























Od tego momentu nie ma zakazu wyprzedzania prowadzącego i zaczyna się szybsza jazda. Ponieważ postanowiłem pojechać na maksimum swoim możliwości, to na fotki nie ma czasu



Meta w Amfiteatrze w Morzyczynie. Zamiast sernika raj dla mięsożerców, grillowane kiełbaski, kaszanki, kurczaczek, kawa, herbata, soczki, woda. Po prostu FULL WYPAS. Organizacja na wysokim poziomie. Szkoda, że nastawiłem się na słodki popas. Zresztą dałem mocno w korbę, i pauzowałem pół godzinki przed podejściem do baru.





Niezłe dzisiaj wiało, zwolennicy innych sportów też mieli możliwość poszaleć.





Nie mogę się już doczekać Maratonu, mam nadzieję, że sernik wróci.
à propos tytułu, postanowiłem użyć formy spotykanej na wp i onecie, nie wiem na ile mi się udało.


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Ueckermünde - druga próba dotarcia

Niedziela, 17 czerwca 2012 | Komentarze 4

Przebyte 136.00 km, w czasie 06:44 h, średnio 20.20 km/h, maksymalnie 46.00 km/h, przy temp. 25.0 ºC

Szczecin - Głębokie - Pilchowo - Tanowo - Dobieszczyn - Hintersee - Ludwigshof - Rieth - Warsin - Ueckermünde - Torgelow - Viereck - Friedberg - Rothenburg - Krugsdorf - Breitenstein - Dorotheenwalde - Rothenklempenow - Mewegen - Blankensee - Buk - Dobra - Wołczkowo - Głębokie - Szczecin

W niedzielny poranek podjąłem drugą próbę dotarcia do Ueckermünde. Pierwsza zakończyła się niepowodzeniem z powodu awarii opony Krzyśka. Jakież było moje zdziwienie, gdy w przeddzień wycieczki zobaczyłem flaka w tylnym kole. Rower stał prawie tydzień po ostatniej wycieczce do Criewen w piwnicy. Postanowiłem napompować koło i zobaczyć co będzie. W niedzielę rano ciśnienie tylko nieznacznie spadło, więc dopompowałem i odważyłem się ruszyć na wycieczkę. Bez problemu pokonałem całą trasę nie pompując nic po drodze.



Zbiórka na Głębokim, od lewej Małgosia, Ania, Krzysiek i Beata, ja po drugiej stronie obiektywu. Jak słusznie zauważył Krzysiek, chyba pierwsza nasza wycieczka z przewagą Pań



Panie od początku narzuciły wysokie tempo, chyba pracują na miano koksów lub cyborgów ;-)



Nie wiadomo skąd, nagle na naszej drodze pojawiła się przeogromna grupa rowerzystów. Jak się okazało później, był to Dzień bez samochodu (niem.)



W drodze na punkt widokowy nad jeziorem Ludwigshofer See musi być wyśmienita trawka, bo konie nawet na chwile nie zaprzestały konsumpcji.



Na wieży natknęliśmy się na podglądaczy ptaków



Robię kilka fotek i uciekamy, żeby nie przeszkadzać



Panie znowu ruszają w drogę, musimy je gonić



W Rieth można za jedyne 0,50 € nakarmić kozy. Już same pojawienie się kogoś przy automacie spowodowało, że nagle wszystkie kozy znalazły się tuż obok. Chyba jednak nie potrafię obsługiwać takiej maszyny, albo właściciel jest niesłychanie skąpy, po po wrzucenie 50 centów wypadło nam jedno jedyne ziarenko karmy.





Piękniejsza część wycieczki na wieży widokowej nad jeziorem Nowowarpieńskim.



Przy okazji podziwiania widoku w kierunku NE rozgorzała dyskusja co widać na widnokręgu, i jaka jest do niego odległość. Spytałem po powrocie wujka G. i powiedział, że d=2,08 x pierwiastek z h, gdzie d - odległość w milach morskich, h wysokość obserwatora w metrach, wychodzi więc, że dorosła osoba widzi na morzu ok 5 km. Mila morska = 1852 metry. Uff, lekcja odrobiona.



Szkoda, że nie można załączyć zapachu leżącego drewna



Pierwszy z dzisiaj spotkanych nietypowych znaków



Zauważyłem ciekawy Hotel / Restaurację i postanowiłem zrobić zdjęcie z bliska



I dzięki temu natrafiliśmy na małe zoo z mnóstwem barwnych ptaszków









Pomost przy hotelu



I port rybacki w Ueckermunde







Ujście rzeki Uecker (Wkra) do Zalewu Szczecińskiego



Biały w modzie



W drodze do centrum widać, że miasto jest mocno związane z wodą







W centrum Ania przygotowywała się do wystąpień publicznych



A Małgosia wykryła coś wartego uwiecznienia, może zobaczycie to w relacji Małgosi



Miasto coraz bardziej nas wciąga ilością ciekawych rzeczy do zobaczenia



Krzyśka zaintrygowała niemiecka pisownia słowa cedzak, potocznie durszlak





Ciężko było zrobić zdjęcie napotkanych obiektów, bo Panie tłumnie je oblegały







No ale zawsze w końcu się udawało







Niemcy mają fajne pomysły na malowanie obiektów energetycznych, tutaj transformator w pobliżu basenu w Torgelow



Ponieważ Panie dzisiaj mocno koksowały, to Krzysiek postanowił, swoim zwyczajem zresztą, skierować je na skrót przez poligon, gdzie w wielu miejscach trzeba było prowadzić rower



Drugi z dzisiejszych nietypowych znaków



Pomimo złowrogich znaków postanowiliśmy wrócić na asfalt w poprzek poligonu



Krzysiek próbuje znaleźć kolejny skrót



Niestety niczego nie znalazł w wracamy spokojnie asfaltami podziwiając widoki







Podsumowując, to była bardzo udana wycieczka. Nie wiedziałem, ze Ueckermunde to takie piękne i urocze miasteczko. Znałem je tylko w widoku po drodze do Zoo z dzieciakami lata temu. Z pewnością jeszcze tutaj wrócę. Podziękowania dla uczestników za miłe towarzystwo.

Po trzech dniach w tylnym kole znowu flak. Nie było wyjścia, trzeba było wyjąć dętkę. Okazało się, że była miniaturowa dziurka. Dętka załatana. Rower gotowy do nowych wycieczek.


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Tour de Natur 2012 - Przez Schwedt do Criewen z RS

Niedziela, 10 czerwca 2012 | Komentarze 3

Przebyte 134.00 km, w czasie 06:23 h, średnio 20.99 km/h, maksymalnie 47.40 km/h, przy temp. 20.0 ºC

Szczecin - Przecław - Kołbaskowo - Rosówek - Neurochlitz - Gartz - Friedrichsthal - Schwedt - Zützen - Criewen - Zützen - Schwedt - Friedrichsthal - Gartz - Tantow - Radekow - Nadrensee - Ladenthin - Warnik - Będargowo - Stobno - Przylep - Szczecin

„Tour de Natur“ to rajd rowerowy ze Schwedt do Criewen, organizowany przez Park Narodowy Doliny Dolnej Odry, gazetę „Märkische Oderzeitung“ oraz Centrum Handlowe Oder-Center. W tegorocznej, osiemnastej edycji organizatorzy przygotowali cztery trasy o długości od 10 do 37 kilometrów. Ponieważ samo dotarcie do Schwedt ze Szczecina to dystans ponad 50 km w jedną stronę, to wybraliśmy trasę najprostszą, zresztą trasy dłuższe przebiegały do naszej trasie dojazdowej do Schwedt.

Żeby dotrzeć na godzinę 10:00 na miejsce startu rajdu spotkaliśmy się na pl. Lotników o 6:30, nie tradycyjnie pod pomnikiem, ale przy PTTK, bo na placu zagościła strefa kibica EURO 2012. Wyprawa, mimo wczesnej pory (ech ta cykloza :-) spotkała się ze sporym zainteresowanie szczecińskich a w zasadzie zachodniopomorskich rowerzystów. Na starcie pojawiło się ponad 40 osób. Żeby nie powodować zamieszania na drodze i być w zgodzie z PoRD podzieliliśmy się na trzy piętnastoosobowe grupy. W tempie 20 km/h ruszyliśmy na kolejne miejsca zbiórki w Rosówku i Gartz.



Zbiórka o 6:30 pod PTTK



Strefa kibica, mało imponująca w stosunku do tych w miastach, w których odbywaja się mecze



Krótki postój w Rosówku





I dłuższy popas w Friedrichsthal, na szlaku Odra-Nysa pomiędzy Gartz a Schwedt



Podobnie jak na Sternfahrt w Berlinie ubrani w jednakowe czerwone koszulki dzierżąc biało-czerwone flagi mocno rzucamy się w oczy, a sam wjazd na parking w Oder-Center powoduje gromkie brawa.



Szlak Odra-Nysa można przebyć nie tylko rowerem.



Na drodze było czerwono z naszego powodu, a na polach pełno maków



Tunia postanowiła uwiecznić żabki, co udało się perfekcyjnie



Podczas powrotu, w Gartz część osób wybrała drogę polami do Tantow, z przepięknymi widokami



Na chwilę zostałem z tyłu przed Młynami i efekt był taki, że zgubiłem, a w zasadzie wyprzedziłem grupę. Miałem więc okazję czekając w Tantow zrobic fotke mijanego zawsze budynku.



Krótka przerwa w Ladenthin i ruszamy do domu, dzieląc się po drodze na coraz mniejsze grupy



Podczas tego wyjazdu zamiast zdjęciami bardziej zająłem się robieniem filmu:



Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Salvey Mühle - w poszukiwaniu trzeciego młyna

Czwartek, 7 czerwca 2012 | Komentarze 8

Przebyte 74.50 km, w czasie 04:25 h, średnio 16.87 km/h, maksymalnie 53.00 km/h, przy temp. 20.0 ºC

Szczecin - Przylep - Stobno - Bobolin - Schwennenz - Ladenthin - Nadrensee - Radekow - Tantow - Salvey Mühle - Gartz - Mescherin - Staffelde - Pargowo - Moczyły - Siadło Dolne - Kurów - Ustowo - Szczecin


Zachęcony zamieszczonymi na BS opisami i zdjęciami Młynów pomiędzy Tantow a Gartz postanowiłem zwiedzić te nieznane mi jeszcze tereny. Zamieściłem wpis o wycieczce na forum RS, i na starcie w ten Świąteczny Czwartek stawiło się 9 osób. Do zaliczenia były trzy młyny, ale po jednym nie udało nam się znaleźć nawet ruin. Poniżej relacja fotograficzna.






Zgodnie z niepisaną tradycją zdjęcie grupowe na początek, od lewej: Marek, Kamil, Ania, Beata, Basia, Krzysiek, Marzena, Jacek i Piotrek



Jako, że wycieczkę urządziliśmy w Boże Ciało w Stobnie natnęliśmy się na Procesję, zabezpieczaną przez Policje. Udało nam się jednak wyprzedzić ją po chodniku



Po przekroczeniu granicy robi się coraz cieplej i wszyscy zaczynają się rozbierać...



...mam wiec chwilę na uwiecznienie piękna nadchodzącego lata



W drodze do Ladenthin nadlatuje znienacka grupa szoszonów, wypłaszając zające z przydrożnych zarośli



Znaki na ziemi wyraźnie wskazują, że lato jest już niedaleko





Za Nadrensee, po przejechaniu nad autostradą, skręcamy w drugą betonową dróżkę w prawo, i jedziemy polami do Radekow. Po drodze urządzamy pierwszy popasik.











Przed Tantow natykamy się na końską rodzinkę w pełnym składzie



Ponieważ w Niemczech dziś jest zwykły dzień pracy, zaopatrujemy się w napotkanym Getränkemarkt w napoje izotoniczne o smaku chmielowym. Trasa jest ładnie oznakowana i po chwili docieramy do pierwszego młyna. a w zasadzie do trzeciego:



Salvey Mühle 3













Po zwiedzaniu i popasie ruszamy do drugiego młyna, po drodze natykamy się na ciekawą pompę



Jednak tabliczka na płocie powoduje, że oglądamy ją tylko z daleka



Bez trudu odnajdujemy drugi młyn



I po krótkim zwiedzaniu udajemy się na poszukiwanie pierwszego, sprawa wydaje się bardzo łatwa



Jednak po młynie nie ma już żadnego śladu, albo my nie potrafimy go odnaleźć



W drodze do Gartz



Po oddaniu pustych butelek po izotonikach w Gartz (może to się wydać niektórym nieprawdopodobne, ale w Niemczech, można w każdym sklepie oddać dowolne kaucjowane butelki, często w automacie) ruszamy szlakiem Odra-Nysa do Mescherin



W Mescherin wódz Monter Skracający Drogi zasiada w Wigwamie



Na podjeździe do Pargowa niebieską koszulkę najlepszego górala bezapelacyjnie zdobywa Basia



Żeby nie było zbyt łatwo wracamy Szlakiem Orła Bielika, który został poprawiony po ostatnich falach krytyki, są eleganckie tabliczki umieszczone na oddzielnych słupkach i zapory przeciw większym pojazdom



Czekamy na zebranie się całej grupy, mam więc znowu czas pobuszować z aparatem



Udało mi się także nakręcić krótki filmik z okolic młynów



Bardzo fajna wycieczka, z pewnością jeszcze wrócę w te okolice. Pozostałe zdjęcia można zobaczyć tutaj.

Podziękowania dla wszystkich uczestników za miłe towarzystwo.


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Nocny wyjazd na Sternfarhrt do Berlina

Niedziela, 3 czerwca 2012 | Komentarze 13

Przebyte 208.00 km, w czasie 12:06 h, średnio 17.19 km/h, maksymalnie 46.00 km/h, przy temp. 15.0 ºC

Szczecin - Przecław - Kołbaskowo - Rosówek - Gartz - Vierraden - Schwedt - Flemsdorf - Dobberzin - Angermünde - Serwest - Chorin - Sandkrug - Eberswalde - Spechthausen - Melchow - Biesenthal - Rüdnitz - Bernau - Schwanebeck - Lindenberg - Malchow - Berlin - Reinickendorf - Wittenau - Hernsdorf - Hohen Neuendorf - Birkenwerder - Oranienburg

Wyjazd na Sternfahrt do Berlina spowodował, że inne tematy na forum Rowerowego Szczecina zeszły na plan dalszy, ponieważ spotkał się z bardzo dużym zainteresowaniem. Start w kierunku Berlina został wyznaczony z Eberswalde na godzinę 8:00. Do miejsca startu można się było dostać na dwa sposoby: pociągiem o 6:11 ze Szczecina Głównego lub rowerem z Placu Lotników o godzinie 0:15. Z związku z tym, że moja choroba potocznie zwana Cyklozą pogłębia się, postanowiłem skorzystać z drugiego wariantu (chyba mam przerzuty). Na Placu Lotników okazało się, że Cykloza przybrała postać epidemii, bo pojawiło się 25 osób chętnych do nocnej wycieczki przy świetle księżyca i spadającej temperaturze.

Na starcie okazało się, że jeden z uczestników (Bronik) postanowił po drodze do miejsca spotkania dopompować rower, co zakończyło się totalną katastrofą. Zapadła szybka decyzja, grupa jedzie zgodnie z planem i czeka w Rosówku, a Monter, Oclahomapl i ja jedziemy wspomóc kolegę i razem będziemy gonić grupę. Po długiej walce z przeciwnościami losu ruszyliśmy w kierunku Rosówka. Jak się okazało kilka godzin później, dzięki tej awarii czekaliśmy na start na dworcu w Eberswalde tylko godzinę, gdybyśmy wyjechali zgodnie z planem, mielibyśmy dużo więcej czasu do oczekiwania. Czyli nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło ;-) Acha, Bronikowi przypominam, że zobowiązał się przy świadkach, że zrezygnuje z zaworków Presta ;-)



CPN marki Orlen na ul. Kopernika. Bronik zrzeka się korzystania z Presty



Teren dawnego przejścia granicznego w Rosówku



Po zrobieniu grupowego zdjęcia jeden z rowerów postanowił zaoszczędzić nam kolejne 15 minut oczekiwania w Eberswalde



Księżyc ładnie oświetla nam drogę, niestety temperatura spada do 5 stopni



W nocy na drodze jesteśmy praktycznie sami, do Schwedt spotykamy ledwie kilka samochodów





Ze względu na temperaturę postoje są krótkie, żeby zbytnio się nie wychłodzić.









Podczas tego postoju wschodzi słonce, jest 4:56





Kolejny przystanek o 5:44, słońce nieśmiało próbuje przygrzewać



Po dotarciu do Eberswalde gdzieś koło godziny siódmej ogrzaliśmy się w dworcowej poczekalni, powitano nas pączkami, ale były lekko twardawe ;-)



Zaczynamy przygotowania do wyjazdu, koszulki...



...stroje narodowe...



Chłopcy zajmują się swoimi rowerami,



a dziewczyny zajmują się sobą



Przybywa grupa "pociągowa", na placu przed dworcem robi się coraz bardziej biało-czerwono



















Pierwszy postój techniczny po wyjeździe z Eberswalde. Jechaliśmy w eskorcie niemieckiej policji, która działała bardzo profesjonalnie, pomimo, że były tylko dwa radiowozy z jednoosobową obsadą.



Dworzec w Bernau. Dołączają kolejni niemieccy rowerzyści, ale w dalszym ciągu dominujemy z grupie.



W oczekiwaniu na wjazd na autostradę





Po przejechaniu autostrady i tunelu znowu zbieramy się w zwarty szyk



Koniec przejazdu przez Berlin i koniec dobrej pogody. Zgodnie z prognozą norweską miało zacząć padać o 14:00. Prognoza się nie sprawdziła. Zaczęło padac już o 13:48 :-) W związku z tym plany zwiedzenia Poczdamu dostały przeniesione na okres późniejszy, z zastępstwie zwiedzanie najbliższej okolicy





Po zakończeniu zjazdu część grupy wracała rowerowo do Eberswalde, cześć pociągowo do Szczecina, a ja miałem zapewniony powrót z Jewtim samochodem. Ponieważ samochód był w Oranienburgu, musieliśmy zrobić jeszcze ponad 30 kilometrów w strugach deszczu. Co ciekawe prawie całą trasę przebyliśmy ścieżkami rowerowymi. Infrastruktura rowerowa i kultura kierowców powaliła mnie na kolana. Jeszce daleka droga przed nami w naszym kraju i mieście.

Do Oranienburga prowadził nas Benasek, o którym do tej pory tylko słyszałem, i w końcu miałem okazję poznać go osobiście. Specjalne podziękowania dla Benaska za poczęstunek i za możliwość przebrania się w prawie suche ciuchy. Zdjęcie by Jewti



To była niesamowita wyprawa. Wiele rzeczy zrobiłem pierwszy raz w życiu. Pierwszy raz zaczynałem wyprawę w nocy, pierwszy raz widziałem wschód słońca na rowerze, pierwszy raz jechałem rowerem po autostradzie, pierwszy raz przejechałem 20 kilometrów ścieżką rowerową w mieście. fascynujący był także widok tak dużej grupy w barwach narodowych mknącej przez Berlin. Podziękowania dla wszystkich uczestników i organizatorów.

A tak przy okazji pobiłem rekord w odległości. Co ciekawe nic mnie nie bolało, i miałem wrażenie, że mógłbym wrócić rowerem do Szczecina. Ta Cykloza to straszna rzecz :-)


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Święto Cykliczne aka Zjazd Gwiaździsty Szczecin 2012

Niedziela, 27 maja 2012 | Komentarze 6

Przebyte 45.60 km, w czasie 03:15 h, średnio 14.03 km/h, maksymalnie 35.90 km/h, przy temp. 20.0 ºC

Szczecin - Święto Cykliczne 2012 - Głębokie - Pilchowo - Bartoszewo - Pilchowo - Głębokie - Szczecin

Chyba wszystko co można było powiedzieć na temat Święta Cyklicznego zostało już powiedziane, więc milczę i wrzucam tylko kilka zdjęć.







































Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Miało byc Ueckermunde

Sobota, 26 maja 2012 | Komentarze 4

Przebyte 32.90 km, w czasie 01:29 h, średnio 22.18 km/h, maksymalnie 34.30 km/h, przy temp. 21.0 ºC

Szczecin - Głębokie - Pilchowo - Tanowo - Pilchowo - Głębokie - Szczecin

Plany były takie: wyjazd do Ueckermunde i przetestowanie tamtejszej FiszBuły. Monter wrzucił wpis na RS o wyjeździe o 9:00 z Placu Lotników. Ja dołączyłem na Głębokim. Wszyscy chyba pojechali na Kaszuby, bo w trasę ruszyliśmy sami. Niestety zaraz za Tanowem nasze plany zostały mocno zweryfikowane. Nie wiem czy to tylko zawiniła technika, czy coś nas pokarało za przekładanie wizyty z kwiatkiem u Mamy na wieczór ;-)



W czasie kiedy Krzysiek próbował zaobserwować za pomocą lunety produkcji radzieckiej, kto jedzie przed nami...



...ja przyjrzałem się jego oponie, bo mówił, że bije. Okazało się, że podczas wczorajszej wycieczki do Krzywego Lasu opona się przetarła i wykrzywiła. Zapadłą jednogłośna decyzja o powrocie.



Tak jak się tego spodziewaliśmy na wysokości Bartoszewa przetarła się dętka.



Dętka została sprawnie wymieniona



A tu ciekawostka, po czym rozpoznać doświadczonego i wytrawnego rowerzystę?
Po ilości łatek na dętce. Ja naliczyłem na dętce Montera 13 łatek. Pełen szacunek, ja mam dopiero jedną, jeszcze daleka droga przede mną ;-)



Mam nadzieję, że wycieczka dojdzie do skutku w najbliższym czasie.


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Krzywy Las zamiast wycieczki wzdłuż S3

Piątek, 25 maja 2012 | Komentarze 9

Przebyte 61.30 km, w czasie 03:44 h, średnio 16.42 km/h, maksymalnie 39.00 km/h, przy temp. 20.0 ºC

Stacja Lotos na S3 - Stare Brynki - Dębce - Żabnica - Mniszki - Gryfino - Mescherin - Pniewo - Bartkowo - Wirówek - Wirów - Wełtyń - Stare Brynki - Stacja Lotos na S3

Wracając wczoraj samochodem trasą S3 z Gorzowa widziałem pojawiające się i znikające po lewej i prawej stronie asfaltowe drogi techniczne. W głowie urodził się plan, żeby dojechać tymi dróżkami na przykład do Lipian. Planem zaraziłem Krzyśka [Montera] i o godzinie 10:00 byliśmy na Stacji Lotos (4 km S3). Podróż nie trwała długo, bo droga skończyła się już po jednym kilometrze. Brałem pod uwagę, że droga może prowadzić tylko do najbliższego zbiornika na wodę, i niestety czarny scenariusz się sprawdził. Spróbowaliśmy jeszcze drogi po drugiej stronie, w kierunku Szczecina, i efekt był taki sam. Chcąc nie chcąc opracowaliśmy plan B, wycieczka w stronę Odry i pętla wokół Jeziora Wełtyńskiego. Trasę postanowiliśmy poprowadzić znakowanymi szlakami pieszymi i rowerowymi, korzystając z mapy Okolice Szczecina (ExpressMap 1:75000). Najpierw Pieszy Czerwony Szlak Nadodrzański do Starych Brynek, potem Rowerowy Szlak Zielonej Odry do Pniewa i w końcu Pieszy Czarny Szlak Czepiński. Ogólnie oznaczenia szlaków wyglądają dosyć kiepsko, tak jakby zakończono ich konserwację za czasów PRL, ale posiłkując się mapą można się nimi poruszać. Natomiast ostatni Czarny Szlak idący zachodnim brzegiem Jeziora Wełtyńskiego zakończył swój bieg na bramie ośrodka wypoczynkowego i musieliśmy zrobić zwrot, szukając innej drogi czyli wariantu B dla wariantu B ;-)



Na starcie wycieczki Krzysiek nagle gdzieś przepadł, okazało się, ze namierzył na parkingu jakieś fajne autko



W związku z powyższym 'grupowe zdjęcie' spadło na dalszy plan



W Starych Brynkach zwiedziliśmy Neoromański Kościół ceglano-kamienny z XIX wieku, dzięki uprzejmości Pana, który samotnie przywraca mu blask już od wielu lat, efekty są zdumiewające. Na zewnątrz widać ubytki wojenne.





Droga w kierunku wsi Dębce



Widok na Odrę Wschodnią (Regalicę) w Żabnicy



Na moście do Mescherin praca wre, pewna znana szczecińska firma dwoi się i troi, żeby zdążyć na czas





Szybki posiłek nad Odrą, Skumbrie w Tomacie czy cuś



Widok na Mescherin



Przez chwilę mieliśmy pomysł dojechania po polskiej stronie Odry do Gartz, ale po dwóch kilometrach ścieżka zrobiła się bardzo wąska, a pokrzywy smagały już nie tylko po nogach, wiec odłożyliśmy ten kierunek do jesieni



Most na Regalicy w pełnej krasie



No i w końcu osiągamy tytułowy Krzywy Las, parę razy już o nim słyszałem i w końcu, przez przypadek jestem



Fotelik bujany będzie pasował :-)



Którędy dalej?



Niby kolory szlaków na nizinach nie mają nic wspólnego z trudnością (szczególnie osławiony czarny szlak), ale na tym, piachu było od groma.





Po zaginięciu Czarnego Szlaku Krzysiek próbował odnaleźć go jawnie...



... i z 'Tajniaka'



Ale widac było tylko Jezioro Wełtyńskie



W Wełtyniu posililiśmy się w miejscowym GS'ie Big Milkiem, i postanowiliśmy pojechać asfaltem do miejsca startu. Niestety wypuściłem Montera troszkę do przodu, no i stało się. Zobaczył skrót, i gnaliśmy znowu przez piaski, jeśli można użyć tego słowa do jazdy na największym przełożeniu od czasu do czasu prowadząc rower po plaży ;-)



Podsumowując, bardzo fajna wycieczka. 60 km a czułem jakbym przejechał ze 120.


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Rodzinnie nad Świdwie z testowaniem Czarnego Szlaku w drodze powrotnej

Niedziela, 20 maja 2012 | Komentarze 3

Przebyte 46.90 km, w czasie 03:17 h, średnio 14.28 km/h, maksymalnie 35.00 km/h, przy temp. 26.0 ºC

Szczecin - Bezrzecze - Głębokie - Żółtew - Bartoszewo - Sławoszewo - Węgornik - Jezioro Świdwie - Bolków - Rzędziny - Buk - Dobra - Wołczkowo - Bezrzecze - Szczecin

Z powodu wyjazdu służbowego do Warszawy w niedzielne popołudnie z żalem musiałem odpuścić sobie wycieczkę organizowaną przez Misiacza do Bad Freienwalde, a w szczególności przepłynięcie się promem bocznokołowym. No ale nie był to powód, żeby nie wyskoczyć na małą wycieczkę, szczególnie, że chęć wyrazili moi świeżo 'urowerowani' znajomi. Wybór padł na Świdwie. Czekając na zebranie grupy w wyznaczonym miejscu dostałem telefon o awarii technicznej roweru Moniki. Pojechaliśmy z odsieczą ratować rower, żeby móc razem przebyć zaplanowana wycieczkę. Awaria była prozaiczna, spadł łańcuch. Kłopot polegał na tym, że był to rower z biegami w piaście, z nakrętkami na osi. Na szczęście od pewnego czasu mam w zestawie narzędzi, które wożę ze sobą, także klucz oczkowy. Po szybkiej naprawie ruszyliśmy w drogę, a właśnie dzięki awarii zmieniliśmy początek trasy i było mi dane po raz pierwszy zapoznać się z terenami dawnego poligonu wojskowego. Po dojechaniu do połowy poligonu zostałem zrugany przez moją ekipę, że nie zrobiłem grupowego zdjęcia na starcie. Szybko się poprawiłem i mogliśmy ruszyć.



Świeżo upieczony rowerzysta i już "Sakwiarz' zdobywa górę na poligonie



Poniższy widok kazał mi przebić się przez pokrzywy, w celu uwiecznienia na fotce





Pomimo dużej ilości piachu na poligonie uśmiech ciągle gości na twarzy



Widoki na zachodnim końcu Jeziora Głębokiego często zmuszają mnie do chwili przerwy w podróży na fotografię



W lesie pomiędzy Sławoszewem a Węgornikiem jest fajny mostek, ciągle jeszcze do przejścia







Pierwszy raz zdarzyło mi się trafić na otwartą furtkę pomostu nad Jeziorem Świdwie. Oczywiście takiej okazji nie mogłem sobie odpuścić. Wydaje mi się też, że kiedyś była tabliczka o zakazie wstępu na pomost.





Luneta na wieży widokowej wciąż działa





Takie cudo można odnaleźć na skrzynce energetycznej w pobliżu wodospadu.







W drodze powrotnej jadąc w kierunku Stolca postanowiłem pojechać w lewo Czarnym Szlakiem. Nie był to najlepszy pomysł, bo nawet do turystyki pieszej średnio się nadaje. kawałek trzeba było poprowadzić rowery, wypłoszyliśmy także stado dzików z ich miejsca odpoczynku. Szlak powoli zarasta i staje się niewidoczny. Może wpływ ma na to gospodarz w Rzędzinach, który zagrodził szlak za pomocą sznura, i jadąc w drugą stronę niż my, ma się wrażenie, że jest to prywatna droga.





Wjeżdżając na nową DDR w kierunku Buku przetarłem oczy ze zdumienia. W ciągu ostatnich kilkunastu dni została zbudowana infrastruktura wokół drogi: ławki, zadaszenia, stojaki rowerowe. Wygląda to rewelacyjnie i mam nadzieję, ze stan taki długo się utrzyma.









I na koniec perełka: właściciel baru w Dobrej stawia na rowerzystów :-)





Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Pętla Goleniowska przeplatana Iną i żagłówkami [a miał być Borowik]

Sobota, 19 maja 2012 | Komentarze 2

Przebyte 105.00 km, w czasie 05:50 h, średnio 18.00 km/h, maksymalnie 37.00 km/h, przy temp. 19.0 ºC

Szczecin - Dąbie - Załom - Pucice - Czarna Łąka - Lubczyna - Borzysławiec - Modrzewie - Goleniów - Zabród - Bolechowo - Tarnowiec - Przemocze - Sowno - Kępinka - Wielgowo - Dąbie - Szczecin

Wszystko na temat poniższej wycieczki zostało już opowiedziane przez Małgosię we wpisie Miał być Borowik???, więc tylko kilka zdjęć. Przy okazji, okazało się, że pomimo posiadania map i GPS'ów, najbardziej skuteczną metodą poruszania się po nieznanych terenach jest opcja wpajana mi przez Rodziców w dzieciństwie: koniec języka za przewodnika :-)



Grupowe zdjęcie na starcie powoli staje się nową, świecką tradycją...





Coś takiego straszy na Estakadzie Pomorskiej



Wyłowione z Odry, po odkupieniu i odrestaurowaniu na Masę jak znalazł









Po zasięgnięciu języka uzyskałem ciekawą informację, jest szansa zorganizować wycieczkę rowerową na Bornholm na pokładzie Olandra...













Wejście do Mariny w Lubczynie



I most na Inie







Goleniów, obiekt do kupienia lub wynajęcia







Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka