Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jaszek z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 11351.14 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.39 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jaszek.bikestats.pl
Widget Pogodowy
ScreenSaver Forecast by yr.no
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:1009.62 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:54:37
Średnia prędkość:18.49 km/h
Maksymalna prędkość:51.10 km/h
Suma kalorii:38186 kcal
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:77.66 km i 4h 12m
Więcej statystyk

Rugia - Nationalpark Jasmund

Piątek, 31 maja 2013 | Komentarze 13

Przebyte 58.50 km, w czasie 03:25 h, średnio 17.12 km/h, maksymalnie 50.00 km/h, przy temp. 13.0 ºC

Drewoldke - Juliusruh - Glowe - Spyker - Bobbin - Polkvitz - Neddesitz - Promoisel - Rusewase - Stubbenkammer (Nationalpark Jasmund) - Hagen - Nipmerow - Blandow - Nardevitz - Bisdamitz - Kampe - Baldereck - Glowe - Juliusruh - Drewoldke

         Jasmund jest jednym z ponad 2200 parków narodowych rozsianych na świecie. Należy do rodziny tak znanych parków jak Yellowstone, Serengeti czy Wyspy Galapagos. Najbardziej znanym miejscem parku narodowego są słynne na świecie skały kredowe wokół Königsstuhl, uwiecznione na obrazach sławnego malarza Caspara Davida Friedricha. No to czy mając taki opis można nie odwiedzić tego miejsca na Rugii? Nie, nie można...


Biwak biwakiem, ale bez zrobienia oka w trasę się nie jedzie ;-)



Dziewczyny gotowe



Cel wyznaczony



Można ruszać



Humory dopisują, pomimo 13 stopni i dość mocnego wiatru



Widoki piękne



Przesmyk pomiędzy Spyckerscher See a Mittelsee



Ponieważ Państwo Foxikowie nie łapali gum nigdy, podczas tej wyprawy oboje nadrabiają zaległości



Dziewczyny naśladują



A chłopaki, no jak to chłopaki :-)



Zamek Spyker z przodu...



(temu wiatr w twarz nie straszny)



...i z tyłu, przy okazji widać jak wieje





Znany asfaltoholik Misiacz postanowił pokazac nam, że jest twardzielem, i poprowadził trasę wycieczki po bruku i pod górkę. Było fajnie.



Miały być Megality



Ale pojawiła się kopalnia z fajnym Rolercasterem ;-)



Ale dziewczyny chyba zadowolone...



A Piotrek, jak to Bronik, przygotowuje kolejna relację



No to jesteśmy u celu









Dziewczyny zachwycone, no może oprócz Basi Misiaczowej, bo została przy rowerach.



Powrót z wiatrem w plecy, często trzeba było hamować, żeby za bardzo się nie rozpedzic z górki ;-). Kolejny udany dzień na Rugii, i kolejny bez deszczu. Niestety musimy wieczorem wracać do Szczecina i nie zaliczymy kolejnych dwóch dni. Ale co się odwlecze...


Udział wzięli:

Kategoria Rugia, Wycieczka


Rugia - Kap Arkona

Czwartek, 30 maja 2013 | Komentarze 9

Przebyte 45.90 km, w czasie 02:58 h, średnio 15.47 km/h, maksymalnie 43.00 km/h, przy temp. 14.0 ºC

Drewoldke - Goor - Vitt - Kap Arkona - Vankewitz - Schwarbe - Gramtitz - Lancken - Dranske Hof - Rehbergort - Dranske - Starrvitz - Wiek - Breege - Juliusruh - Drewoldke

         Swego czasu Misiacz rzucił propozycje odwiedzenia największej niemieckiej wyspy położonej na południowo-zachodnim Bałtyku - Rugii. Ponieważ na jej temat słyszałem zawsze same słowa zachwytu, to długo się nie musiałem zastanawiać nad przyjęciem propozycji. Termin został wyznaczony na majowy długi weekend z Bożym Ciałem w czwartek. Niestety w miarę zbliżania się terminu wyjazdu okazało się, że obowiązki służbowe nie pozwolą mi wziąć udział w całej wycieczce, ale i tak postanowiłem pojechać chociaż na dwa pierwsze dni. I była to słuszna decyzja. Pogoda w Szczecinie była w tych dniach deszczowo-burzowa, a te 200 km z kawałkiem dalej mieliśmy piękne, słoneczne dni. Sporo przez wyjazdem zamówiłem nowe opony do rowerów, ale przesyłka przyszła w przeddzień wyjazdu, i mogłem dokonać wymiany dopiero na miejscu. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło...



Co jest najlepsze do kawki po śniadaniu? Tiramisu by Foxik



Niestety Foxik zdaje się nie słyszeć peanów na cześć jego Tiramisu, zajęty wymianą opony. Dzięki temu, że wymieniałem ogumienie dopiero na Kempingu, było z czego wybierać, żeby zastąpić pęknięta nagle oponę Roberta.



No to wspólna fotka i jazda.



Kierunek - Kap Arkona











Przepiękna wioska rybacka Vitt





W oddali rysuje się już wyraźnie Kap Arkona
















W końcu docieramy na Kap Arkona i po kolei ładujemy akumulatory.



Na efekty nie trzeba długo czekać



Ale na wszelki wypadek Foxik doładowuje Misiacza wahadełkiem



Dwie latarnie



Zabawy w piasku



I ciekawostka...





A później już tylko przepiękne widoki









Misiacz ogarnia plan wycieczki,



To jest czas na sesję zdjęciową Szczecina na Rowerach



Żółtego koloru było dzisiaj co niemiara







Kolejny postój w Dranske





Raj dla Kiteserferów



Docieramy do Wiek, na pyszną i tanią 1,50 € fiszbułę



Kolejna sesja fotograficzne w Breege







To był fantastyczny dzionek spędzony w miłym towarzystwie, obfitujący w przepiękne, zapierające dech widoki. Niniejszym zapisuje się do fanów Rugii. I'll be back ;-)

Jeżeli ktoś ma przez przypadek niedosyt zdjęć :-), to całość znajdzie TUTAJ


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka, Rugia


19 Tour de Natur 2013

Niedziela, 26 maja 2013 | Komentarze 6

Przebyte 128.50 km, w czasie 06:42 h, średnio 19.18 km/h, maksymalnie 37.80 km/h, przy temp. 12.0 ºC

Szczecin - Przecław - Smętowice - Kołbaskowo - Rosówek - Neurochlitz - Gartz - Friedrichsthal - Schwedt - Criewen - Schwedt - Friedrichsthal - Gartz - Mescherin - Staffelde - Pargowo - Kamieniec - Moczyły - Kołbaskowo - Smętowice - Przecław - Szczecin

         „Tour de Natur“ to rajd rowerowy ze Schwedt do Criewen, organizowany przez Park Narodowy Doliny Dolnej Odry, gazetę „Märkische Oderzeitung“ oraz Centrum Handlowe Oder-Center. W tegorocznej, dziewiętnastej edycji organizatorzy przygotowali pięć tras o długości od 9 do 36 kilometrów. Ponieważ samo dotarcie do Schwedt ze Szczecina to dystans około 55 km w jedną stronę, to tradycyjnie wybraliśmy trasę najprostszą, zresztą trasy dłuższe przebiegały do naszej trasie dojazdowej do Schwedt.

         Podczas dojazdu do granicy w Rosówku mieliśmy eskortę naszej Policji, dzięki czemu mogliśmy przemknąć w dużej grupie nie stosując się do przepisów o poruszaniu się w kolumnie 15 osobowej, natomiast trochę utrudniliśmy ruch na drodze do Kołbaskowa i co niektórzy kierowcy nie wytrzymali poruszania się w tempie 20 km/h i wyprzedzali kolumnę. Z kolei w Schwedt czekała na nas Niemiecka Polizai, która sprawnie doprowadziła nas na miejsce zbiórki. W tym roku ilość uczestników została zredukowana przez bardzo mocno podwyższoną wilgotność powietrza. Sama grupa szczecińska pomimo zapisanych 150 osób liczyła mniej niż połowę tego stanu. Organizatorzy podali, że było ok 500 uczestników. Najważniejsze, że humory dopisywały.



Czekając na zmianę ekipy Policji w Warzymicach



Gartz, formujemy szyk. Flagowy gotowy.



Na szlaku Odra-Nysa



W Friedrichsthal przywdziewamy koszulki i szykujemy flagi





Co prawda prognozy mówiły, ze po porannym deszczu będzie tylko lepiej, ale widoki na niebie na to nie wskazują





Docieramy na miejsce zbiórki w CH Oder-Center w Schwedt



Czekanie na start trochę się przedłuża ;-)





Co niektórzy zawodnicy przygotowali się na upał:



W końcu jedziemy, w tempie emeryckim minus (poniżej 10 km/h) więc robi się chłodno, na dodatek zaczyna się dość intensywny opad. Wyciągam kurtkę.



Tuni jednak deszcz nie straszny. Jest przygotowana na każda ewentualność.



Po skonsumowaniu makaronu lub grochówy ruszyliśmy na podbój muzeum. I zrobiliśmy oblężenie ptaka :-)







Aż się ptak zdenerwował i zaczął zrzucać ;-)





Na to żaden facet by się nie odważył ;-)



Za Tunią dosyć długo chodziły lody i w końcu mimo zimna zdecydowała się na zakup. Ale chyba nie dawała rady, bo próbowała wszystkich częstować, czasami skutecznie ;-)



Potem już tylko losowanie nagród, i główna wygrana przypada młodemu człowiekowi z naszej szczecińskiej ekipy. Tłumy paparazzi rzucają się, żeby uchwycić moment wręczania nagrody.



Nagroda w pełnej krasie



Moja uwagę przykuł specyficznie przypięty rower, no cóż...



Powrót szlakiem O-N



A na wale pracują naturalne kosiareczki do trawy



CDN...


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Jezioro Morzyckie (niem. Müritz) i coming out Misiacza...

Niedziela, 19 maja 2013 | Komentarze 7

Przebyte 87.70 km, w czasie 05:10 h, średnio 16.97 km/h, maksymalnie 36.70 km/h, przy temp. 15.0 ºC

Waren - Schwarzenhof - Specker Horst - Boek - Boeker Mühle - Rechlin - Vietzen - Vipperow - Zielow - Ludorf - Röbel - Sietow - Klink - Waren

         Skorzystałem z zaproszenia Misiacza do wspólnego objechania Jeziora Müritz na Pojezierzu Meklemburskim. Jest to największe wewnętrzne jezioro Niemiec, większe minimalnie od naszego największego Jeziora Śniardwy i ponad trzykrotnie od najbardziej znanego szczecińskim rowerzystom Jeziora Miedwie. Co ciekawe, w odróżnieniu od większości niemieckich jezior nazywa się ono po prostu Müritz a nie Müritzsee. Przy okazji tego wyjazdu okazało się, że Paweł [Misiacz] nie był w stanie dalej ukrywać swoich preferencji błotno/asfaltowych i ujawnił swoje zafascynowanie utaplaniem rowerka w błocie, wyznaczając trasę przez tereny mocno podmokłe. Ponieważ nie jechał tędy pierwszy raz, więc mniemam, że zrobił to świadomie i z premedytacją ;-))) BRAWO Paweł!



Na początku wydawało mi się, że zbiórka w Szczecinie o godzinie 8:00 to przesada. Teraz wiem, że można było wyruszyć nawet wcześniej. Atrakcji na trasie jest bardzo dużo. Udało się nam wystartować z Waren o 10:50



Z uwagi na brak słońca zwiedzanie Waren zostawiamy na później. Teraz tylko rzut oka na miasteczko...



Marinę...



I w drogę oczekując poprawy pogody.



Myślałem, że będziemy poruszać się po twardym gruncie, ale jak wspominałem Misiacz ujawnił swoje prawdziwe fascynacje ;-)))





Pierwszy popas w rdzawym lesie/





Błotko było, to teraz trzeba obmyć rowerki...









I to byłoby na tyle, jeśli chodzi o zetkniecie z terenem i skrótami, dalej piękne szutry i asfalty.



W sposób nie do końca zamierzony dotarliśmy nad Jezioro Warnker See. Jest to lepsze miejsce na popas niż nasze poprzednie, bo nie dają się we znaki komary.



Trasa jest bardzo dobrze oznakowana. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.



Ponieważ jesteśmy w Parku Narodowym, to obowiązuje zasada: Przewróciło się, niech leży.







Na krótkim postoju zaintrygował mnie nietypowy kształt siodełka.



W Boeker Mühle na naszej drodze staje piękne czarne Audi,





które, jak wspominał Misiacz, brało udział w rajdzie Paryż-Pekin





Było stare auto, jest i stara łódka, bardzo stara,



Widok na garaże



Kolejny popas w Imbisie, dziewczyny mówiły, że lody - rewelacja





Państwo Marzena i Robert Foxikowie



W Ludorf Paweł zaprowadził nas do ciekawego kościółka. Próbowałem zrobić fotkę także w środku, ale jakaś Pani powiedziała do mnie "Junger Mann fotografieren nicht" kiwając palcem. Podobno to był komplement ;-)



Marzenka zajadała się ryżem z jabłkami. Przepis został pobrany.



Kamieniczki w Röbel



oraz przepiękna Marina



Wyszło słoneczko, pojawił się kwitnący rzepak, czas więc na kilka zdjęć





Kolejny przystanek na zwiedzanie: Klink



Woda w jeziorze jest niesamowicie czysta



Sesja z Paniami



Kółko się zamyka. Wracamy do Waren.



Ponieważ Misiacz przetestował to miejsce podczas wcześniejszego wyjazdu, udajemy się na popas do polecanej Döner-Stube i wszyscy zamawiamy Turecką Pizze w cenie 4 €. REWELACJA!!!



Po zaspokojeniu głodu ruszamy do samochodów, po drodze zaliczając urocze miasteczko Waren

















Na parkingu Żywa reklama Muzeum



To była dla mnie niezwykła wycieczka. Miałem wrażenie, że znalazłem się w jakimś odległym świecie. To niesamowite, co wydarzyło się w ciągu ostatnich lat w dawnym NRD. A taki widok, to jak u nas zobaczyć Syrenkę.



Dzięki Pawle za zaproszenie do wspólnego kręcenie. Myślę, że jeszcze w to miejsce wrócimy. Jest tu co zwiedzać, a to tylko dwie godziny dojazdu samochodem.


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Klif na zachód od Trzebieży

Sobota, 18 maja 2013 | Komentarze 6

Przebyte 84.00 km, w czasie 04:00 h, średnio 21.00 km/h, maksymalnie 42.20 km/h, przy temp. 27.0 ºC

Szczecin - Głębokie - Pilchowo - Tanowo - Podbrzezie - Trzebież - Brzózki - Mszczuje - Dobieszczyn - Podbrzezie - Tanowo - Pilchowo - Głębokie - Szczecin

         Ponieważ prognozy synoptyków na nadchodzącą sobotę nie były najlepsze postanowiłem wybrać się na szybką niedaleką wycieczkę w piątek po pracy. Od jakiegoś czasu chodził mi po głowie pomysł dotarcia do klifu nieopodal Trzebieży. Ponieważ nie lubię jeździć samotnie, wrzuciłem pomysł wycieczki na forum RS i FB, zebrałem dane jak dotrzeć do klifu, (głównie z wpisu Odysseus'a) i stawiłem się na miejscu zbiórki nad Jeziorem Głębokim. We wpisie uprzedzałem o konieczności posiadania pełnego oświetlenia roweru, do czego wszyscy się dostosowali. Przydało się, wróciłem do domu przez 23 godziną. Jakimś dziwnym trafem prognozy meteorologów sprawdziły się, jest sobotnie popołudnie, właśnie siedzę nad relacją, a za oknem leje deszcz.



Początek wycieczki w dość żwawym tempie z wiatrem w plecy







Tomek wszystko dokładnie obfotografował, mi jakoś nie wyszły zdjęcia samego klifu.



Ania z Krzyśkiem grali w jakąś grę, której reguł nie znałem...





... postanowiłem więc popstrykać kilka fotek na plaży.









Załapała się i Ania



Trochę się pokręciliśmy w kółko po klifie,





Zgodnie z planem mieliśmy ruszyć z powrotem do domu, ale Krzysiek znalazł mapnik z tajemniczymi mapami...



I ruszyliśmy dalej na zachód odkrywać nieznane szlaki ;-)



Z uwagi jednak na późną porę i brak wody w bidonach skierowaliśmy się przez Mszczuje do budowanej drogi Dobieszczyn - Nowe Warpno. Okazało się, że od ostatniej wizyty postęp w robotach mocno się poprawił.





Po minięciu Dobieszczyna mocno zaczął nam dokuczać brak wody. Dopiero jednak w Pilchowie pewien miły Siwobrody Pan przerwał pisanie swojej relacji na BS i uraczył nas wodą z węża ogrodowego, a płeć piękna załapała się nawet na Colę. Woda smakowała wyśmienicie. Jej źródła znajdują się całkiem niedaleko. Kiedyś nawet zwiedzaliśmy to miejsce: Ujęcie wody w Pilchowie.



I tak jakoś dotarliśmy do miejsca startu. Spróbowałem zrobić wspólna fotkę, ale nie wszyscy się załapali. Niektórzy nie mieli siły...



a niektórzy mieli jej w nadmiarze i namawiali na jeszcze jedno dodatkowe kółeczko :-)



Podczas drogi rodził się plan wypadu całkowicie nocnego. Pewnikiem przy najbliższej pełni księżyca.


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Przez Police Po Południu

Czwartek, 16 maja 2013 | Komentarze 13

Przebyte 69.00 km, w czasie 03:15 h, średnio 21.23 km/h, maksymalnie 48.30 km/h, przy temp. 26.0 ºC

Szczecin - Golęcino - Gocław - Stołczyn - Skolwin - Mścięcino - Police - Jasienica - Wieńkowo - Turznica - Nowa Jasienica - Drogoradz - Droga pożarowa 14 - Podbrzezie - Tanowo - Pilchowo - Głębokie - Szczecin

         W czwartki grywam ze znajomymi w Ping-Ponga. Niestety dzisiaj wystąpił jakiś problem z salką i żeby nie marnować dnia wykonałem kilka telefonów, wrzuciłem wpis na FB i o 17:30 spotkaliśmy się w trzyosobowym gronie na Placu Lotników. Z uwagi na porywisty południowo-wschodni wiatr jedyny słuszny kierunek to północ, czyli Police i powrót pod wiatr lasami. Korzystając z okazji chciałem objechać asfaltowe dróżki w Puszczy Wkrzańskiej, w celu naniesienia brakujących fragmentów na mapie OSM (openstreetmap.org)



Na Placu Lotników trwa renowacja Pomnika Bartolomeo Colleoniego





Kiedyś była tu tętniąca życiem Aleja Kwiatowa z kwiaciarkami, dziś jest aleja skrzynkowa z dziwnym akwarium na które nikt nie ma pomysłu.



Zegar słoneczny działa prawie poprawnie, bo nie uwzględnia czasu letniego i wskazuje czas zimowy ;-), a w tle...



...Brama Królewska, znana z filmu Młode Wilki



Cerkiew św. Mikołaja w Szczecinie



Kiedyś to miejsce tętniło życiem zatrudniając tysiące szczecinian



Jedziemy przez Stołczyn, dawniej zwany robotniczą dzielnicą Szczecina, studzienki kanalizacyjne pozbierał chyba jakiś kolekcjoner, bo większość w tej okolicy wygląda tak, jak na zdjęciu.



Przymusowy postój na naprawę dętki, chyba czas zainwestować w nową oponkę



Myślałem, że taki zawód to przeżytek, a jednak...



W Policach robimy mały skrócik i wyjeżdżamy na miejsce akcji strażaków, podczas prac budowlanych Łarpia została zanieczyszczona produktami ropopochodnymi.





Czekając na Bronika focę Kościół w Jasienicy



Kiedyś zastanawialiśmy się do czego służy tajemnicza skrzynka zamykana na klucz w Turznicy. Dzisiaj wszystko się wyjaśniło. Myśliwi wpisują do księgi gdzie będą polować, żeby nie zrobić sobie na wzajem krzywdy. Przy okazji dowiaduję się, że myśliwym życzy się częstego łamania strzelb.



Leśnymi asfaltami, które chciałem zarejestrować na śladzie (głównie drogą pożarowa nr 14) docieramy do Zalesia



I dalej drogą 115 do Głębokiego, gdzie w końcu oddano do użytku Infomat. Pobieżne zapoznanie sprawia bardzo dobre wrażenie, trzeba się będzie kiedyś przyjrzeć za jasnego.







Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Objazdowy Bibliotekarz tropi Szczecin w literaturze

Niedziela, 12 maja 2013 | Komentarze 7

Przebyte 30.70 km, w czasie 02:05 h, średnio 14.74 km/h, maksymalnie 37.30 km/h, przy temp. 19.0 ºC

Szczecin - Plac Orła - Zamek Książąt Pomorskich - Wały Chrobrego - Plac Lotników - Jasne Błonia - Polana Biała - Dolina Siedmiu Młynów - Szczecin

         Na forum RS pojawiła się zapowiedź niedzielnej imprezy: "Odjazdowy Bibliotekarz" to rowerowy rajd bibliotekarzy, czytelników oraz wszystkich miłośników książki; święto bibliotek i rowerów. Akcja ma charakter otwarty i niekomercyjny. Jego znakiem rozpoznawczym jest kolor pomarańczowy. W tym roku uczestnicy OB będą tropić szczecińskie miejsca opisane w literaturze. Zrobiłem więc przegląd szafy, wygrzebałem odzienie w odpowiednim kolorze i stawiłem się na Placu Orła Białego. Spodziewałem się garstki osób, tymczasem miejsce zbiórki wypełnione było pomarańczowym tłumem. W każdym miejscu postoju prowadzony był konkurs ze znajomości szczecińskich miejsc opisanych w literaturze. Na ostatnim postoju pojawiła się Tunia, zanim zdążyła się z nami przywitać odpowiedziała na pytanie i wygrała książkę ;-)























































Udział wzięli:

Kategoria Przejażdżka


Powoli na Fiszbułę do Sławoszewa i szybciutko z Trzebieży

Sobota, 11 maja 2013 | Komentarze 9

Przebyte 82.10 km, w czasie 04:09 h, średnio 19.78 km/h, maksymalnie 40.00 km/h, przy temp. 18.0 ºC

Szczecin - Głębokie - Sławoszewo - Bartoszewo - Tanowo - Witorza - Tatynia - Jasienica - Dębostrów - Niekłończyca - Uniemyśl - Mazańczyce - Trzebież - Pienice - Jezioro Piaski - Podbrzezie - Tanowo - Pilchowo - Głębokie - Szczecin

         Siódmego maja Siwobrody wrzucił na forum RS propozycję wyjazdu na fiszbułę po naszej stronie Odry, treści: Jako że w kręgu Szczecińskich rowerzystów do kanonów wycieczek należy objadanie się śledziem w bułce proponuję coś nowego. Wycieczkę na fiszbułę bez konieczności robienia 120 km, katowania .... siodełka prze kilka godzin i robienia średniej prędkości powyżej 20 km/godz . Ponieważ jestem fanem fiszbuły, postanowiłem skorzystać z zaproszenia. Niestety, Siwobrody nigdy nie dotarł do fiszbułowej Mekki w Altwarp, w związku z czym, nie mógł przekazać instrukcji wytworzenia tego prostego dania załodze ze Zjawy w Sławoszewie. Ale wielki plus za próbę. Tak jak się spodziewałem, wycieczkę doskonale opisał organizator Siwobrody oraz Trendix. W związku z tym nawet nie starałem się robić wielu zdjęć. Po skonsumowaniu fiszbuły postanowiliśmy poprawić średnią z wycieczki i razem z Anią i Maćkiem pognaliśmy do Trzebieży.



Jak to jest, że jak kobiecie dzieje się coś z rowerem, to zaraz pojawia się kilku chetnych do pomocy, a facet musi walczyć sam ze swoim rowerem ;-)))





Muminek miał Mamę, nazywała się Mama Muminka. Siwobrody ma Tatę. Ale nazywa się on po prostu Andrzej, a nie Tata Siwobrodego. Poniżej na Releigh ze stajni Siwobrodego.



No to jesteśmy u celu.



Po degustacji udaliśmy się z Anią i Maćkiem do Trzebieży (a nie do Nowego Warpna). W Tanowie budują brakujący odcinek DDR w kierunku Polic. Nie wiem, dlaczego nie zrobiono tego podczas budowy całej drogi rowerowej.



W Trzebieży robię kilka fotek obiektów nie spotykanych na co dzień w Szczecinie.









W drodze powrotnej kierownictwo przejmuje Ania i prowadzi nas skrótami na inny brzeg Jeziora Piaski. Mistrz Monter byłby dumny z wychowanki :-)))







Dostrzegalnia przeciwpożarowa na Piaskowej Górze.



Bardzo fajny pomysł z Fiszbułą. Efekt finalny wymaga jeszcze pracy, ale ten się nie myli, co nic nie robi. Gratulacje dla Krzyska za pomysł i dla Zjawy za podjęcie tematu. Mam nadzieję, że dorobimy się naszej własnej, polskiej fiszbuły. Tylko co z nazwą? Czy rybuła to dobry kierunek???

Update #1, wzór na fiszbułę by Monter



Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Wyspa Pucka

Środa, 8 maja 2013 | Komentarze 11

Przebyte 17.60 km, w czasie 01:02 h, średnio 17.03 km/h, maksymalnie 38.70 km/h, przy temp. 25.0 ºC

Szczecin - Gumieńce - Dziewoklicz - Wyspa Pucka - Szczecin

         Krótki spontaniczny wypad po pracy a Wyspę Pucką razem z Krzyśkiem. Celem było sprawdzenie możliwości zorganizowania wycieczki po nowo powstałym wale przeciwpowodziowym wzdłuż Odry Zachodniej. Podobno ma zostać utworzona ścieżka rowerowa na koronie wału. Podobno. Na dzień dzisiejszy regulamin umieszczony przy wale zabrania poruszania się po jego koronie pod karą grzywny i pozbawienia wolności. Ślady wskazują jednak, że jest uczęszczany przez pieszych i rowerzystów. My pojechaliśmy dołem, po niezbyt równej drodze dojazdowej na działki.



Na starcie postanowiliśmy nabyć płyny na drogę. Po drodze znalazł się przebudowany niedawno Lidl z nowymi, jak się należy stojakami na rowery.





Niektórzy ludzie zrobią wszystko, żeby stanąć jak najbliżej wejścia. Pomimo zwróconej uwagi, kierowca tego samochodu postanowił zablokować stojaki rowerowe, i spokojnie poszedł na zakupy. Mimo mojej zachęty, materiał na ćwikłę, nie chciał zrobić sobie zdjęcia razem z pojazdem.



Dziewoklicz. Dawno tu nie byłem rowerowo, a z samochodu tego nie widać. Jest plac zabaw i teren do Paintballa



Na kąpielisko Dziewoklicz prowadzi nowy most. Słyszałem o jego budowie, ale nie spodziewałem się, że będzie taki wielki. Pod poprzednim mostem można było przepłynąć co najwyżej kajakiem i to przy niskim stanie wody.



No i w końcu jesteśmy przy wale.





Widok z Wyspy Puckiej w kierunku ul Zapadłej





I na koniec taka ciekawostka, którą wypatrzył Krzysiek.



Udział wzięli:

Kategoria Przejażdżka


Salvey Mühle przez Damitzow

Niedziela, 5 maja 2013 | Komentarze 6

Przebyte 81.70 km, w czasie 04:58 h, średnio 16.45 km/h, maksymalnie 46.90 km/h, przy temp. 20.0 ºC

Szczecin - Przylep - Stobno - Bobolin - Warnik - Ladenthin - Pomellen - Radekow - Damitzow - Tantow - Salvey Mühle - Geesow - Mescherin - Staffelde - Pargowo - Kamieniec - Moczyły - Siadło Dolne - Kurów - Ustowo - Szczecin

         Młyny w okolicy Salveytal spodobały mi się tak bardzo, że chętnie wracam w to miejsce. Tym razem postanowiłem zahaczyć po drodze Jezioro Schloßsee w Damitzow. Na miejscu zbiorki nad Jeziorkiem Słonecznym pojawiło się siedem osób, a kolejne trzy czekały pod Kościółkiem w Pomellen. Stąd już w tempie fotograficznym ruszyliśmy w kierunku Młynów.



Początek wycieczki w tempie sportowym







Pola rzepaku w bardzo szybkim tempie stają się żółte



Wspólna fotka w Damitzow



I penetracja okolicy







Na wyspie ostał się w dobrym stanie 320-letni dąb o średnicy 1,9 metra





Zaliczamy jeszcze plażę w innej części jeziora, i udajemy się w kierunku młynów. Zaplanowany objazd jeziora w koło zostaje przełożony na inny termin.



Czas na popas i fotki nad Salvey Mühle 3













Kolejny etap wycieczki to pokręcenie się wkoło w okolicy Geesow pod przewodnictwem Tunii, przeważnie pięknymi alejkami pełnymi kwitnących drzew czereśni







Tunia przy pracy ;-)



Po drodze małżonka łapie kapcia, jest więc chwila na nieplanowany postój. Ja jestem zajęty wymianą dętki, więc fotki z akcji nie mam ;-)





Krótki postój nad Salvey Mühle 2





Kolejny etap to pompa z krystalicznie czystą wodą. Ponieważ było bardzo ciepło, zapotrzebowanie na wodę było bardzo duże.







Powrót przez Mescherin



I znowu Tunia w swoim żywiole ;-)



Wycieczka bardzo udana, trochę asfaltu, trochę terenu, (do dobra, sporo terenu :-) w fajnym tempie i doborowym towarzystwie. Jedno jest pewne: ja tu jeszcze nie raz wrócę.

Więcej zdjęć z wycieczki


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka