Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jaszek z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 11351.14 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.39 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jaszek.bikestats.pl
Widget Pogodowy
ScreenSaver Forecast by yr.no
Wpisy archiwalne w kategorii

Wycieczka

Dystans całkowity:9646.17 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:550:38
Średnia prędkość:17.52 km/h
Maksymalna prędkość:66.30 km/h
Suma podjazdów:7103 m
Suma kalorii:324711 kcal
Liczba aktywności:156
Średnio na aktywność:61.83 km i 3h 31m
Więcej statystyk

Z Gadzikiem na rybkę do Trzebieży

Piątek, 11 maja 2012 | Komentarze 9

Przebyte 70.00 km, w czasie 03:28 h, średnio 20.19 km/h, maksymalnie 40.00 km/h, przy temp. 26.0 ºC

Szczecin - Głębokie - Pilchowo - Tanowo - Droga 27 - Nowa Jasienica - Drogoradz - Trzebież - Mała Trzebież - Drogoradz - Nowa Jasienica - Droga 27 - Tanowo - Pilchowo - Głębokie - Szczecin

Coś mnie rano naszło na wyjazd do Trzebieży. Niby tak blisko, a jeszcze nigdy w życiu tam nie byłem. Okazało się, że Jarek (Gadzik) ma wolne, więc umówiliśmy się o 10:30 na Głębokim. Wrzuciłem jeszcze wpis na forum RS o wyjeździe Last Minute, ale nie spodziewałem się, że ktoś dobije. Telefon do Jarka to był strzał w dziesiątkę, bo jako znawca terenu oprowadził mnie po Trzebieży - uwaga - Szczecińskim, ale o tym za chwilę...



Na Dzień Dobry "grupowe" zdjęcie :-)





Zawsze miałem oznaczyć wjazd na Drogę 27 dla samochodziaży, w końcu się udało



Wokół szlabanu pojawiła się naturalna przeszkoda anty-przejazdowa





Polska nazwa wsi Trzebież pochodzi od do wyrazu trzebić – wycinać, karczować las.
Jak widać trzebienie wciąż trwa.



Wydawało mi się, że Trzebież jest Szczecińska, a tu zonk:



W czasach PRL-u dworzec tętnił życiem, dzisiaj niestety prezentuje się bardzo źle







Kościół w Trzebieży i jego historia



Widok na zalew z Mariny







Wytęż wzrok i znajdź ciekawy szczegół na zdjęciu



Plaża w Trzebieży



i kontenerowiec na Zalewie



W drodze powrotnej nabyłem w poleconym przez Jarka miejscu wędzoną rybkę...



Oczywiście na Drodze 27 nie mogłem się nie zatrzymać w celu uwiecznienia piękna otaczającej przyrody





Przyjrzałem się z bliska Jarka Kojak'om, i okazało się, że wcale nie są takie łyse, jednak coś tam z nich wystaje :-)



Podziękowania za Jarka za zapoznanie z Trzebieżą!


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Smaki Świata - Fischbrötchen

Wtorek, 1 maja 2012 | Komentarze 11

Przebyte 54.30 km, w czasie 03:30 h, średnio 15.51 km/h, maksymalnie 35.00 km/h, przy temp. 20.0 ºC

Hintersee - Ludwigshof - Ludwigshofer See - Rieth - Warsin - Altwarp Sieltung - Altwarp - Warsin - Rieth - Ludwigshof - Hintersee

W pierwszomajowe święto postanowiłem przypomnieć sobie smak coraz słynniejszej bułki ze śledziem, cebulą i sałatą, zwanej potocznie fiszbułą. Planem zaraziłem znajomych i dodatkowo wrzuciłem informacje na forum RS. Postanowiłem także dotrzeć na miejsce startu do Hintersee samochodem, i w końcu mi się udało ;-)

Wycieczka zrobiła się mocno rodzinna, bo na starcie pojawiło się siedem par i jedno dziecko. Jeszcze w takim składzie osobowym nigdy nie jeździłem.

Trasa dosyć krótka, miało być 45 km, ale to chyba był czeski błąd, bo wyszło 54 km. Ale jak na rozruszanie dla nowych bikerów to dobry dystans.



Start w Hintersee, od lewej Hubert, Edyta, Sylwek, Jacek, Dorota, Beata, Mariusz, Paweł, Basia, Agnieszka, Ania, Krzysztof, Marek, Monika, i na drugim planie w przyczepce mała Paulinka.











Przed Ludwigshof skręciliśmy w lewo na punkt widokowy nad jeziorem Ludwigshofer See. Warto zajrzeć.



Ktoś wypatrzył Orła Cień



















Przed wjazdem do Altwarp skręciliśmy w lewo (znowu, no ale przecież dzisiaj 1 Maja ;-), w ulicę Straße der Freundschaft i po jednym kilometrze dojechaliśmy do urokliwej plaży nad Zalewem Szczecińskim













Rowery schowały sie w cieniu i cierpliwie czekają



A my wygrzewamy się leniwie na słoneczku



Wyjazd z plaży po piasku i pod górkę



I po wielu trudach docieramy do celu podróży. Fiszbuda z fiszbułą. Czternastoosobowa ekipa wprowadza nieco zamieszania w barze. Zabrakło bułek i czekamy na wypiek, ślinka cieknie. Po chwili wszyscy wchłaniamy smakowite fiszbuły marki Bismark (2€)



Powrót przez las brukowaną drogą. Ponieważ Monter pojechał dzisiaj na inną wycieczkę, nie ma żadnego skrótu i musimy jechać brukiem do samego Warsin.











Przerwa na kawę i sernik w Rieth







Jeszcze tylko wizyta na przystani w Rieth i wracamy do Hintersee



To była wspaniała rodzinna wycieczka, chociaż co niektórzy będą mnie pewnie jutro przeklinać, że za długa na pierwszy raz ;-)


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Pętla przez Park Narodowy Doliny Dolnej Odry [Nationalpark Unteres Odertal]

Niedziela, 29 kwietnia 2012 | Komentarze 1

Przebyte 120.00 km, w czasie 05:54 h, średnio 20.34 km/h, maksymalnie 51.20 km/h, przy temp. 25.0 ºC

Szczecin - Ostoja - Rajkowo - Warzymice - Bęgardowo - Warnik - Ladenthin - Nadrensee - Rosow - Neurochlitz - Staffelde - Mescherin - Gartz - Friedrichsthal - Nationalpark Unteres Odertal - Friedrichsthal - Gartz - Mescherin - Staffelde - Neurochlitz - Rosówek - Kołbaskowo - Przecław - Rajkowo - Ostoja - Szczecin

Po raz kolejny zaplanowałem wyjazd na wycieczkę z dojazdem samochodowym, i znowu skończyło się, tak jak poprzednio, start ze Szczecina z Jeziorka Słonecznego. Zamiast 60 zrobiło się 120 km. Na szczęście wspaniałe towarzystwo wynagrodziło trudy podróży.

Start wycieczki opóźnił się o akademicki kwadrans, i to chyba dobrze, bo dzięki temu mogliśmy pomóc poszkodowanej w wypadku dziewczynie. Zarówno wypadek jak i samą wycieczkę doskonale przedstawili Małgosia [rowerzystka], Paweł [Misiacz] i Mirek [srk23], więc tylko króciutka fotorelacja.



Zbiórka na Jeziorkiem Słonecznym foto by Misiacz





I już w pełnym składzie na parkingu w Mescherin



W upalny dzień wielką frajdę sprawił przejazd przez wodę



A co niektórym, nawet bardzo wielką :-) Krzysiek został niekwestionowanym liderem ilości fotek z przejazdu przez wodę.



Za to Paweł pokonał wodę bardzo dostojnie



Rower to nie jedyna forma zwiedzenia Doliny Dolnej Odry





Nie ma takiego drzewa, do którego nie przymierzały by się bobry





Jest tak pięknie, że w milczeniu rozkoszujemy się pięknymi okolicznościami przyrody









Jarek porażony zastanym pięknem pada z wrażenia



Powrót grupy rowerowej drogą przez Kołbaskowo



Okazało się, że chyba wszyscy uczestnicy wycieczki nie przewidzieli ogromnego zużycia płynów, więc do pierwszej stacji CPN za granicą dotarliśmy na ostatnich kroplach w bidonach. Po zatankowaniu mogliśmy ruszyć dalej.



Z całej trasy najmniej (dla mnie) atrakcyjnym momentem jest przejazd z Friedrichsthal do Gartz. Tym razem jednak stało się inaczej. A wszystko dzięki trenerowi Gadzikowi, który uczył Wojtka jazdy na kole. Podłączyłem się i ja, i dzięki temu 7 km minęło momentalnie. Zdjęcia nie będzie, bo byłem zbyt skupiony na pilnowaniu odległości od poprzednika. Dzięki Jarek!

Kolejna wycieczka we wspaniałym towarzystwie. I jak fajnie, że poniedziałek wolny :-)

Pozostałe zdjęcia


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Penkun i okolice

Sobota, 28 kwietnia 2012 | Komentarze 0

Przebyte 82.00 km, w czasie 04:13 h, średnio 19.45 km/h, maksymalnie 56.80 km/h, przy temp. 25.0 ºC

Szczecin - Ostoja - Rajkowo - Warzymice - Bęgardowo - Warnik - Ladenthin - Nadrensee - Rosow - Tantow - Schönfeld - Penkun - Sommersdorf - Grünz - Radewitz - Friedenfeld - Wollin - Battinsthal - Krackow - Lebehn - Schwennenz - Bobolin - Stopno - Przylep - Szczecin

Skorzystałem z zaproszenia do wspólnego kręcenia korbami, zamieszczonego na forum RS. Planowałem dojechać samochodem do Rosow, ale niestety albo stety nie udało się, i rozpocząłem wycieczkę z Jeziorka Słonecznego w Szczecinie wraz z grupą zaprawionych w wycieczkach rowerzystów. Po drodze spotkaliśmy się z Malgosią i razem piękną trasą przez Warnik, Ladenthin i Nadrensee dotarlismy idealnie na 11:00 do Rosow. Grupa samochodowa już czekała i po chwili byliśmy gotowi do zwiedzania Penkun i okolic. A gdzie byliśmy, widać na zdjęciach.



Start z Jeziorka Słonecznego, słoneczko już zaczyna mocno przygrzewać.



W Niemczech nawet duchowieństwo potrafi wykorzystać fakt, że słoneczko przygrzewa.



Krótka odprawa i start







Nie wiem czy to jest węzeł gordyjski czy nie?





Kościół w Schönfeld, przyjemny chłód wewnątrz w taki skwar.





Małgosia zapełnia 3 kartę pamięci zdjęciami



Ani kawałek dachu nie może się zmarnować, żeby nie wykorzystać energii słońca



A jak nie ma słońca, to jest wiatr



Planowanie dalszej trasy na popasie w Penkun



Może postać nad drzwiami wygląda wesoło, ale idącym tędy pewnie nie było do śmiechu - zejście do katowni



Jak jest Zamek, to muszą być i księżniczki





Ciekawa sprawa, wypasiony aparat ma tak krótki czas samowyzwalacza, że trzeba startować sprintem, żeby załapać się na zdjęcie ;)



Kościół w Sommersdorf



Zła wiadomość dla spragnionych, pompa nie rabotajet







Kto wie jakim sposobem ten samolot wylądował w Grünz, proszony jest o podzielenie się swoją wiedzą







Kościółek w Wollin





Wspólne zdjęcie w rzepaku, Montera nie ma go pognał na zebranie RS, my nie-śpiesząc się wróciliśmy do Szczecina





Dzieciaki dzielnie dawały sobie radę na całej trasie. Gratulacje!

Wszystkie zdjęcia


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Kręcenie korbą do Łodzięcina, żadnego zwiedzania, próba druga z życiowym rekordem Vmax

Środa, 25 kwietnia 2012 | Komentarze 7

Przebyte 47.50 km, w czasie 01:59 h, średnio 23.95 km/h, maksymalnie 52.30 km/h, przy temp. 16.0 ºC

Szczecin - Ostoja - Rajkowo - Warzymice - Karwowo - Smolęcin - Kołbaskowo - Rosówek - Rosow - Nadrensee - Ladenthin (Łodzięcino) - Warnik- Bęgardowo - Warzymice - Rajkowo - Ostoja - Szczecin

Kolejna próba zrobienia wycieczki w celu kręcenia korbą bez zbędnych przystanków, pierwsza była trzy tygodnie wcześniej. Nabijam oponki na 5 atmosfer i w drogę. Dzisiaj ze względu na południowy wiatr postanowiłem pojechać najpierw pod wiatr, wybór padł na kierunek Rosówek. Po przekroczeniu granicy skręt w prawo na Nadrensee, no i się zaczęło, ponieważ nigdy jeszcze tędy nie jechałem. Chyba muszę taką próbę zrobić na trasie do Dobieszczyna, którą przejechałem już tyle razy, że nie muszę stawać na fotkę. Trasa od Nadrensee do Ladenthin jest przecudna, zakochałem się, ale nie zdążyłem cyknąć widoku, gdyż pobijałem właśnie mój życiowy rekord prędkości: 52,3 km/h.

Udało mi się zredukować przerwy radykalnie jak na mój styl jazdy:
Start 17:35 powrót 19:50, wychodzi więc tylko 15 minut leniuchowania ;-)



Ponieważ zaspałem na Bocianową wycieczkę w niedzielę, to staję na fotkę w Smolęcinie



Rzepak zaczyna być coraz bardziej żółty



Metaloplastyka napędzana wodą w Rosow



i kościół



Nieczynna stacja kolejowa między Rosow a Nadrensee, widziałem na trafostacji nazwę Bük, ale nie umiem tego znaleźć.



I jak mamy mieć rewolucję na kolei, jak nawet na znakach jesteśmy opóźnieni :-)



Wystarczy przekroczyć granicę i już turbiny wiatrowe tną powietrze



Generalnie jestem zadowolony z wypadu, plan zrealizowany w 90%.


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Czerwonym szlakiem po Puszczy Wkrzańskiej

Niedziela, 22 kwietnia 2012 | Komentarze 2

Przebyte 34.90 km, w czasie 02:34 h, średnio 13.60 km/h, maksymalnie 35.20 km/h, przy temp. 14.0 ºC

Szczecin - Osów - Gubałówka - Dąb Bogusława - Czerwony Szlak - Siedlice - Żółty Szlak - Stare Leśno - Bartoszewo - Żółtew - Głębokie - Szczecin

Na bociany zaspaliśmy, bo poranny deszcz nie dał spać, to wyruszyliśmy na podbój Puszczy Wkrzańskiej. Pogoda z każdą chwilą robiła się coraz lepsza. Od Dębu Bogusława inaczej niż zwykle, to znaczy cała droga czerwonym szlakiem. Dziś po raz pierwszy zetknąłem się ze słynnymi szlabanami w podszczecińskich lasach.



Prace przy Syrenich Stawach zaczynają być widoczne, na zdjęciu Ulica Międzyparkowa



Pierwsze zetkniecie ze szlabanem



Do otwarcia potrzebna raczej specjalna korba niż klucz



Podobno ww wcześniejszym okresie Puszcza była bardziej zasiedlona niż dzisiaj. Na zdjęciu pozostałości po zabudowaniach.



Nie wiem, czy przejazdy przy szlabanach zostały poprawione po lamencie, jaki się podniósł, ale w większości przypadków nie ma problemu z przejechaniem rowerem.









Lokalne miejsce kultu religijnego





Drwale to mają fajnie, rach ciach i zaplecze gastronomiczne gotowe



Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Pętla Angermündzka i zwiedzanie podnośni w Niederfinow

Sobota, 14 kwietnia 2012 | Komentarze 7

Przebyte 121.36 km, w czasie 07:03 h, średnio 17.21 km/h, maksymalnie 41.60 km/h, przy temp. 12.0 ºC

Szczecin - DB - Angermünde [pol. Węgryujście] - Wolletz - Glambeck - Joachimsthal [pol. Grzyminica] - Wildau - Eichhorst - Rosenbeck - Marienwerder - Finowfurt - Finow - Eberswalde - Niederfinow [pol. Winawa Dolna] - Liepe - Vorwerk - Parstein - Bölkendorf - Herzsprung - Angermünde [pol. Węgryujście] - DB - Szczecin

DB - Deutsche Bahn - taki niemiecki odpowiednik PKP

Pod koniec marca pojawił się wpis na forum RS o planowanej wycieczce w okolice Angermünde. Ponieważ najpierw przeszkodziła pogoda, później były święta, to wycieczka doszła do skutku dopiero 14 kwietnia. Po zapoznaniu się z opisem, nawet do głowy mi nie przyszło, że podczas tej wycieczki odwiedzimy aż tyle ciekawych miejsc. Chociaż powinienem się domyślić, po opinii Montera, że na taką trasę należy zaplanować cały tydzień, a nie dzień.

Z związku z powyższym nie miałem żadnych wątpliwości co do sensowności wyjazdu o tak wczesnej porze, zresztą przekonałem się o tym podczas poprzedniej wycieczki Polsko-Niemiecka Dolina Odry

Największe wrażenie zrobiła na mnie podnośnia statków w Niederfinow, która była kluczowym punktem wycieczki, ale nie zabrakło innych ciekawych obiektów stworzonych siłami natury i rękoma człowieka.


Ślad dzięki Małgosi, bo mój telefon padł w Niederfinow.



Poniżej relacja fotograficzna:

Zbiórka o 5:45 w hali Dworca Głównego w Szczecinie, poniżej odprawa na peronie. Kierownik Yogi dzieli nas na grupy po pięć osób, w celu sprawnego zakupu biletów. Aktualnie bilet dla pięciu osób kosztuje 28 € a rower dodatkowo 5 € za każdy. Wychodzi więc 10,60 € za podróż w obie strony (bilet jest ważny do 03:00 dnia następnego). Bilety kupuje się w automacie w pociągu DB, można płacić monetami i banknotami, warto mieć przygotowaną kwotę, bo automat nie wydaje reszty. Bilet należy podpisać, ale nie ma się co stresować brakiem długopisu, można to zrobić podczas kontroli biletów.



Przybywamy do Angermünde zgodnie z rozkładem, i po krótkich przygotowaniach ruszamy w drogę. W pobliżu dworca jest bankomat. jeśli ktoś zapomniał wyposażyć się w Euro.







Po przejechaniu kilkuset metrów Monter łapie gumę i mamy przymusowy postój. Jako zawodnik zaprawiony w boju wymiana dętki zajmuje mu jakieś 3 minuty i 12 sekund.



Ruszamy na dobre i gubimy drogę, chwila spojrzenia na mapę, obrót o 180 stopni i wracamy na obrany szlak.









Kościółek rowerzystów przed Glambeck. Skorzystaliśmy tylko z parkingu i miejsca na popas, bez mszy.

















Glambeck



Baśka dostrzega pticu w lesie, stajemy na sesję foto, Yogi na dłużej, bo ma czym focić.



Czekamy na Yogiego, focącego pticu.



Niemcy opanowali sztukę wskazywania drogi do perfekcji. Dawne i nowe oznaczenia.



Krótki postój na uzupełnienie płynów i zmianę garderoby na lżejszą. Pewien problem sprawia znalezienie przebieralni, ale jakoś dajemy radę :)



Pompa w Joachimsthal





Ciekawy przykład malowania urządzeń teletechnicznych



Wieża ciśnień w Joachimsthal zbudowana w 1960 roku funkcjonowała do roku 1990. Obecnie zamieniona w punkt widokowy. Niestety pomimo negocjacji przez domofon nie udało nam się jej zwiedzić, bo otwarta jest od godziny 11:00 a byliśmy o 10:20. W końcu jesteśmy w Niemczech i Ordnung must sein.
Wstęp na wieżę 2 €, więcej informacji tutaj: Biorama - projekt







Przy wjeździe do wieży moją uwagę przykuł ciekawie wykonany płot



Po nie zwiedzeniu wieży udaliśmy się w dalszą drogę, i znowu udało nam się zgubić właściwy szlak. Stanęliśmy na skrzyżowaniu i zaczęliśmy szukać właściwej drogi.



Użyliśmy znaków na drodze,



map,



gps'ów,



rozglądaliśmy się we wszystkie strony i wreszcie Bingo, wypatrzyliśmy panią Listonosz, która pokazała nam drogę ;-)



Nad jeziorem Werbellinsee zrobiliśmy popas. Można tu spotkać płetwonurków, ze względu na dobre warunki do nurkowania, 51 metrów głębokości i zatopiony wrak barki.





W dalszej drodze podjazd pod górę zmuszał niektórych do stawania na pedałach



a niektórzy sprawiali wrażenie, jakby rower sam jechał ;-)



sesja fotograficzna nad zachodnim końcem jeziora Werbellinsee.









Co oni tam widzą ciekawego?



Hm, fajny mostek, to zrobię i ja zdjęcie...



I jeszcze jedno, może ktoś nie widział po drodze,



I na drugą nóżkę



Na całym szlaku minęliśmy niezliczoną ilość śluz, ponieważ wije się on malowniczo w okolicach szlaków wodnych.



Pływająca buda dla Azora,



i kolejna śluza,



Po przejechaniu nad A11 [Szczecin-Berlin] zobaczyliśmy potężna elektrownie słoneczną na terenie dawnego lotniska wojskowego w Finowfurt - Finow - Tower



Ogrom można dostrzec z nieba, foto by SolarHybrid AG



Wjazd do Finowfurt,



Część grupy pojechała zgodnie ze znakami szlaku, a ja załapałem się na szybkie zwiedzanie (kolejnej) wieży ciśnień w Finow. Opis [niem.] Finow Wasserturm. Tak naprawdę dowiedziałem się, że to jest wieża ciśnień dopiero szukając informacji w internecie, jej wygląd na to nie wskazuje. Co ciekawe, została ona usytuowana tak, żeby uzyskać imponujący efekt jej odbicia w basenie, w ogrodzie willi Hirsch (foto by www.wasserturm-finow.de/)











Po postoju w Eberswalde na łatanie dętki, wykorzystanym na fotografowanie mrówek mutantów i obiektów UFO, ruszyliśmy do Niedowfinow.







Po przybyciu do Winawy Dolnej przed zwiedzaniem podnośni statków udaliśmy się na popas do Imbissa. Rostbratwurst z bułką i musztardą 2,50 €, małe piwo 2,20, duże 3,50 €, fishbuła też występowała.



Po zakupieniu biletów w cenie 2 € od osoby udajemy się na zwiedzanie. Część grupy zwiedzała to miejsce wcześniej, zostają więc przy rowerach. W kasach dostępne informacje o podnośni w języku polskim.







W oddali trwa budowa nowej, jeszcze większej podnośni. Ale idzie im to wolniej niż pierwowzór zbudowany w latach 1927-1933.



Wokół budowli znajdują się zdjęcia obrazujące kolejne etapy budowy. Bardzo mnie zafascynowało to miejsce, nigdy wcześniejszej o nim nie słyszałem. O szczegółach technicznych można poczytać w Wikipedii









Windowanie statku spotkało się ze sporym zainteresowanie przedstawicieli RS.







Po zwiedzaniu szybka zbiórka i wyjazd w stronę Węgryujścia. Niestety po drodze nie zastosowałem się do zasady, że nie wyprzedza się kierownika wycieczki, i nadrobiłem kilka kilometrów pod górkę. Na szczęście Basia dostała telefon przywołujący do porządku i zawróciliśmy. No i się zaczęła najgorsza część wycieczki, zamiast płaskich gładkich asfaltów, stroma droga po piachu i bruku, jakieś 5-6 km miedzy Liepe i Parstein. No ale w związku z tym, że to tylko 5% wycieczki, po prostu ją zaliczylismy.



Filmik z drogi miedzy Liepe a Parstein:



Ładujemy rowery do pociągu i ruszamy w drogę powrotna



To była niesamowita wycieczka. Mnóstwo 'pięknych okoliczności przyrody' i ogrom ciekawych obiektów do obejrzenia i zwiedzania. Dziękuje wszystkim za miłe towarzystwo i możliwość spędzenia całego dnia na fascynującym wypadzie.

Mam jeszcze materiał na film z podnośni, ale trochę mi zajmie montaż...


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Śmiganie w Dyngusa, Świąteczne gubienie kalorii

Poniedziałek, 9 kwietnia 2012 | Komentarze 7

Przebyte 70.60 km, w czasie 04:19 h, średnio 16.36 km/h, maksymalnie 36.90 km/h, przy temp. 10.0 ºC

Szczecin - Ostoja - Rajkowo - Warzymice - Bęgardowo - Warnik - Ladenthin - Lebehn - Sonnenberg - Ramin - Bismark - Blankensee - Dobra - Wołczkowo - Głębokie - Szczecin

Wrzuciłem wczoraj wpis na RS o planowanej wycieczce w celu spalenia świątecznych kalorii. Ponieważ odzew nie był za duży, sporym zaskoczeniem było pojawienie się na starcie jedenastu osób.
Odjazd chwilę się opóźnił, bo dwa dni wcześniej złamałem zasadę, że jak coś działa to nie należy tego dotykać, i postanowiłem przesmarować oś przedniego koła. Okazało się, że nie mam odpowiedniego klucza, żeby skontrować konusa, i skręciłem tak, że koło nie chciało się obracać. Na szczęście jeden porządny rowerzysta miał przy sobie oczkową siedemnastkę i udało się zrobić poprawkę.
Po starcie wiatr chciał nam przeszkodzić w wycieczce, ale nie wiedział, że tylko pomaga nam spalać kalorię. Najgorszy był odcinek z Warnika do Ladenthin, ale później chyba poleciał gnębić rowerzystów gdzie indziej, bo zrobiło się całkiem przyjemnie. Z Ladenthin grupa pojechała drogą, a Sierżant Monter pokazał mi drogę nasypem dawnej kolei wąskotorowej, z którego roztaczał się fajny widok na okolicę. Od jeziorka Lebehner See snuliśmy się leniwie gładkimi niemieckimi asfaltami podziwiając krajobrazy i przyrodę.



Zbiórka przy Jeziorku Słonecznym







Nasyp kolei wąskotorowej















Jezioro Lebehner See



Niemiecki zwyczaj dekorowania drzewek na Wielkanoc



Niemiecki der Storch - całkiem podobny do naszego bociana



Weryfikacja trasy



Prasłowiańskie drzewo na germańskiej ziemi



Podglądamy mamusię z małym







Ania próbowała zmienić pojazd, niestety okazało się, że nie jest zatankowany



Strażnik motocykla pozdrawia



Wspólna fotka na popasie nad jeziorkiem Obersee



Gdzieś w Blankensee



Trwa kończenie drogi rowerowej Łęgi - Buk



Czekoladowe wyrównanie utraconych kalorii



W drodze powrotnej Krzysztof namówił mnie na wizytę w sklepie dla wielbicieli złotego trunku na Monte Casino (Elysium), który miał być czynny, niestety chyba przyjechaliśmy za późno, musiałem więc uzupełnić niedobór kalorii trunkiem znalezionym w lodówce :-)



Dziękuję wszystkim uczestnikom wycieczki za uroczo spędzony Świąteczny Poniedziałek :-)


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Na ognisko do Rothenklempenow dwukrotnie przez Zieloną Granicę.

Niedziela, 25 marca 2012 | Komentarze 6

Przebyte 83.70 km, w czasie 05:09 h, średnio 16.25 km/h, maksymalnie 32.50 km/h, przy temp. 14.0 ºC

Szczecin - Głębokie - Wołczkowo - Dobra - Buk - Blankensee- Mewegen - Rothenklempenow - Borken - Glashutte - Stolec - Bolków - Grzepnica - Sławoszewo - Bartoszewo - Głębokie - Szczecin

Nie wiem czym to jest spowodowane, ale ostatnimi czasy przekraczanie granicy z Monterem odbywa się poza oficjalnymi przejściami granicznymi. Może skończył mu się paszport albo przypomina sobie jak w młodości szmuglował coś przez granicę :-)
Zgodnie z planem Jasko pojechaliśmy na ognisko do Rothenklempenow, po drodze zaopatrując się w Dobrej w Podwawelską. Temperatura z minuty na minutę szła w górę, ale wiaterek troszkę studził. W drodze powrotnej załapaliśmy się na otwartą wieżę w Rothenklempenow, i nie zawahaliśmy się jej zwiedzić. Tak na marginesie, bardzo ładne jest całe miasteczko. Z Glashutte do Stolca polecieliśmy po śladzie Randower Kleinbahn, do granicy droga jest przejezdna, samo przekraczanie granicy lekko utrudnione.



Kamień pogodowy w Blankensee







Kościół w Rothenklempenow



Organizator wycieczki własnoręcznie przygotowuje ognisko. wersja ekologiczna bez papieru na rozpałkę.





Odnowiony pomost na Jeziorze Haussee





Wieża w Rothenklempenow



















Na specjalne życzenie Montera



Zabudowania w środku puszczy przy trasie kolejki Randower Kleinbahn



Tajny znak Montera dla Dornfelda




Przekraczanie Zielonej Granicy w pobliżu Stolca





Chłopaki nie wiedzą, w którą stronę atakujemy granicę.



Ślad na UMP/OSM


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka


Z "Samarama" do Hintersee i wyskok na Fischbroetchen do Altwarp

Sobota, 24 marca 2012 | Komentarze 4

Przebyte 110.00 km, w czasie 05:35 h, średnio 19.70 km/h, maksymalnie 40.00 km/h, przy temp. 15.0 ºC

Szczecin - Głębokie - Pilchowo - Tanowo - Dobieszczyn - Hintersee - Rieth - Warsin - Altwarp - Rieth - Hintersee - Dobieszczyn - Tanowo - Pilchowo - Głębokie - Szczecin

Trochę przedłużyłem pobudkę i musiałem ostro depnąć w pedały, żeby dogonić grupę zawodników RS/BS. Mgła i zaparowane okulary nie ułatwiały zadania. Miałem nadzieję dogonić ekipę na moście na Gunicy za Tanowem. Dojeżdżam - nie ma nikogo. No to [mode koks=on] i gnam w stronę Dobieszczyna. Na szczęście usłyszałem donośne okrzyki i gwizdy ekipy schowanej na polance za mgłą, [mode koks=off] powitanie i czekamy na Klub "Samarama" z Polic. Dalej wspólnie do Hintersee, gdzie zaplanowane jest polsko-niemieckie topienie Marzanny. Ponieważ my swoją Marzannę utopiliśmy już wcześniej, odłączamy się i 8-osobową ekipą pomykamy do Altwarp. Po drodze kilka razy słyszę nowe słowo Fischbroetchen.








Kościół w Hintersee







Misiacz nawiązuje kontakty z miejscowym "Siwobrodym" ;-)



Chatka Papy Smerfa, a tak naprawdę Okrąglak - Pompownia, część urządzeń odwadniających



Moja pierwsza buła z rybą Fischbroetchen w wersji Bismarck. Rewelacja. Zapisuję się do funclubu.











Na horyzoncie widoczne Nowe Warpno, odległość od Altwarp - 1200m





Cmentarz Żołnierzy Radzieckich









Skrót skrótu - kto był ten wie ;-)
Co prawda nieprzyjaciele rozstawili druciany płot w poprzek drogi, ale się nie poddaliśmy.





Pole do popisu dla naszych złomiarzy









Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka