Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jaszek z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 11351.14 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.39 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jaszek.bikestats.pl
Widget Pogodowy
ScreenSaver Forecast by yr.no

Bieszczadzkie Sine Wiry - Moje pierwsze góry rowerowo

Sobota, 10 listopada 2012 | Komentarze 17

Przebyte 90.15 km, w czasie 04:55 h, średnio 18.34 km/h, maksymalnie 66.30 km/h, przy temp. 8.0 ºC

Hoczew - Nowosiółki - Mchawa - Baligród - Bystre - Łubne - Jabłonki - Habłowce - Cisna - Dołżyca - Przysłup - Kalnica - Sine Wiry - Polanki - Terka - Bukowiec - Wołkowyja - Polańczyk - Myczków - Berezka - Średnia Wieś - Bachlawa - Hoczew

Obowiązki służbowe sprawiły, że znalazłem się na drugim końcu Polski, w Bieszczadach. Ponieważ powrót do Szczecina na weekend, gdy trzeba być na miejscu pracy w poniedziałek rano nie bardzo ma sens, postanowiłem zabrać z sobą rower i pokręcić trochę korbą po górach. Szukając hotelu doszedł mi jeszcze jeden parametr do sprawdzenia - możliwość przechowania roweru. Ponieważ w tym tygodniu operuje w okolicy Sanoka i Leska wybór padł na Hotel Salamandra w miejscowości Hoczew. Po wycieczce okazało się, że ważny jest jeszcze jeden parametr: możliwość umycia roweru. Niestety takiej możliwości nie było i musiałem użyć butelki z wodą. I żeby nie było ;-) nie mam obsesji na punkcie estetyki roweru, ale po przebyciu kilku skrótów po błocie rower słabo nadawał się do jazdy.

Planując wycieczkę kupiłem mapę Bieszczadów, poczytałem trochę przewodniki i chciałem znaleźć jakieś lokalne forum RS, niestety bezskutecznie. Tak tak, wiem: Najczęstsze kłamstwo w Internecie? - Szukałem, ale nie znalazłem. Nie wiem o co chodzi, ale podczas 90 kilometrowej wycieczki spotkałem tylko dwóch kolarzy, których bardzo serdecznie mnie pozdrowili, czyżby spotkania na trasie były tutaj takie rzadkie?

Coś mi się pokrzaczkowało przy planowaniu trasy. Albo ja się pomyliłem, albo googlowa mapa mnie oszukała. Miało być 66 km i jedno duże przewyższenie przed Cisną. Wyszło 90 km i cała masa podjazdów. Sam nie wiem jak dałem radę, czasem na podjazdach miałem 5 km/h. Za to z górki mam nowy rekord Vmax = 66 km/h. Całkowicie inaczej się tutaj jeździ. Uroczyście oświadczam, że nie będę już marudził przy podjeździe z Będargowa do Warnika ;-)



Baza wypadowa - Hotel Salamandra



Piękne widoki zaczynają się zaraz po ruszeniu



W Baligrodzie zamiast Kościoła robię fotki czołgu





Co chwilę jadę wzdłuż lub przecinam rzeczki i strumienie



Mimo, że w Szczecinie nie ma już od dawna ulicy Świerczewskiego, to w Jabłonkach pomnik stoi nieruszony, tak jak go pamiętam z pierwszych wypadów w Bieszczady sprzed prawie 30 lat. Na tablicy jest za to wzmianka o kontrowersyjności postaci Generała.



Domki w widokiem na pomnik



No i się zaczęło. Podobne znaki zobaczę dzisiaj jeszcze wiele razy



Pnąc się mozolnie do góry doszły mnie z lasu powyżej jakieś dźwięki. Na początku myślałem, że to spadające gałęzie. Ale coś za dużo tych odgłosów. Okazało się, że to stado jeleni. Niestety brak szybkiego aparatu z zoomem i refleksu nie pozwoliły zrobić fajnych zdjęć. Ale co widziałem to moje ;-)



Stado szybko przebiegło w poprzek drogi jakieś 30 metrów przede mną i tylko jeden jelonek przydzwonił kopytami w barierę energochłonna przy drodze, moment i nie było śladu po stadzie. Dla osób ze słabszym wzrokiem: jelonek jest po prawej stronie tablicy



A to od dzisiaj mój ulubiony znak



Z tego co pamiętam, 25 lat temu chodziliśmy na piwo do Cisnej, i była tylko jedna knajpa. Dzisiaj jest ich mnóstwo, choć o tej porze roku wiele jest zamkniętych.



Góry robią się coraz wyższe i widoczki coraz piękniejsze









Jedna rzecz się nie zmieniła w Bieszczadach. Ciągłe wycina się tu dużo drzew.







W Komańczy odbiłem w lewo w kierunku Rezerwatu Siwe Wiry. Ponieważ oznakowanie było słabe, zagadnąłem tubylca. Powiedział, żebym tylko nie skręcał na mostki. I dobrze, że zapytałem, bo dwa razy lepsza droga skręcała w prawo na mostki, a oznakowania nie było.



Za to fajnie oznakowane i opisane były wioski, po których nie ma już śladu















Nagle stało się coś niesamowitego. Nie wiem czy sprawił to widok gór, czy szum Wetlinki wzdłuż której podążałem, czy może zapach ścinanych przez pilarzy drzew, ale poziom endorfiny podniósł mi się tak niesamowicie, że zacząłem krzyczeć ze szczęścia. Dawno nie czułem takiej euforii.



Na szczęście mam kask ;-). Co prawda był znak, że droga jest w budowie i zakaz wjazdu, ale za bardzo się nie przejąłem. A co? Miałem zawrócić?















Łatwo nie było. Błoto i kamienie wielkości jabłek. Maszyny i robotnicy. Ale widoki wszystko zrekompensowały. Dotarłem do asfaltu. Teraz tylko walka z podjazdami.















Myślałem, że jak dotrę do Jeziora Solińskiego, to zrobi się płasko. Myliłem się.



W Wołkowyi byłem parę razy w latach osiemdziesiątych. Nic nie poznałem. W sklepie uzupełniłem zapas wody, wsypałem magiczny proszek, zdobiłem fotkę uwalonego roweru i ruszyłem w drogę. Oczywiście pod górkę.





Czy ten Kościółek był taki wyjątkowy żeby stanąć i zrobić zdjęcie? Nie, po prostu szukam pretekstu, aby przestać pedałować pod górkę i zrobić chociaż chwilkę przerwy.



Widok na Jezioro Solińskie. Jeszcze tylko parę kilometrów i będę w domu, tzn. w hotelu.



Niby kilometrów nie dużo a jednak wycieczka była wyczerpująca. Trochę się odzwyczaiłem od samotnych wypadów. U nas w Szczecinie to niespotykane ;-) Ale jestem zadowolony. Super wypad.

Wszystkie zdjęcia w wycieczki


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka, Bieszczady



Komentarze
mih
| 00:03 piątek, 16 listopada 2012 | linkuj Aż mi się zachciało tych endorfin, muszę jutro ruszyć rower z marazmu :) Fajne te Bieszczady :) Nie ma to jak zwiedzać nowe miejsca.
R102 | 21:03 czwartek, 15 listopada 2012 | linkuj U lucky! o tej porze roku w Bieszczadach. w dodatku na rowerku...
Misiacz
| 16:04 środa, 14 listopada 2012 | linkuj "Albo ja się pomyliłem, albo googlowa mapa mnie oszukała. Miało być 66 km i jedno duże przewyższenie przed Cisną. Wyszło 90 km i cała masa podjazdów."

Niekoniecznie się pomyliłeś:
A to dlatego, że odległości podawane na mapie to odległości, które są rzutem na płaszczyznę poziomą. Takie zasady obowiązywały u mnie na geodezji i kartografii, a żeby wyliczyć odległość po skosie, zawsze należało korzystać z funkcji trygonometrycznej.
Najwyraźniej Google Maps nie uwzględnia tego i trzeba mieć na uwadze, że przy dużej różnicy przewyższeń trzeba co nieco kilometrów doliczać.
Nefre
| 21:32 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Wow- super relacja - fotki ogladałam kilka razy:)))) Fajnie, że mogłeś połączyć pracę z rowerowym szaleństwem po górach:))) Piękne widoczki
miciu22
| 18:19 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Tak, to właśnie cały urok Bieszczadów i wracam tam kiedy tylko się da- pieszo, czy rowerem :)
Shrink | 15:44 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Ale pięknie! Fantastyczna relacja! ;)
srk23
| 15:28 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Jacku naprawdę super wyprawę sobie zafundowałeś, sceneria Twojej wycieczki żywcem wzięta z filmu "Baza ludzi umarłych".
Basia | 15:11 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Pięknie! Niesamowite zdjęcia!
W Bieszczadach nie byłam od czasów licealnych, zawsze jakoś nie po drodze. Twoja relacja i zdjęcia obudziły wspomnienia. Zabiorę rower i pojadę tam wiosną. Do zobaczenia na trasie :)
Pozdrawiam :)
lewy89
| 10:12 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Rewelacja! :D
mimoza15
| 10:10 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Piękne fotki !
Ja też pokochałam góry na rowerze
Bronik
| 23:08 poniedziałek, 12 listopada 2012 | linkuj Pogodę miałeś super, a po bananie na Twoich ustach na jednej z fotek można sądzić, że wrażenia z wycieczki nie gorsze.:))
jewti
| 23:01 poniedziałek, 12 listopada 2012 | linkuj Jazda w górach to tak jakbyś dodał 50%...zdobyłeś sprawność górala i teraz wiesz co to premia górska...każdy zdobyty podjazd cieszy...jesień w Bieszczadach jest piękna...teleportacje przeprowadź autostradą na Wrocław - Olszynę - Berlin - ringiem do Szczecina....kilometrowo dalej ale szybciej...
tunislawa
| 22:34 poniedziałek, 12 listopada 2012 | linkuj :))))))))))) no comments !!!!
Trendix
| 22:14 poniedziałek, 12 listopada 2012 | linkuj Tunia jak to już sto lat to dobrze się trzymasz ;) Ostatnio jak Cie widziałem to jakbyś niedawno skończyła ta podstawówkę :)
tunislawa
| 22:07 poniedziałek, 12 listopada 2012 | linkuj ja tez bym sobie tak pokrzyczała ! I na pewno bym krzyczała z zachwytu ....ojeju jaką masz piękną przygode !

A w tamtych okolicach to byłam chyba pod koniec podstawówki ........czyli 100 lat temu !
Trendix
| 21:59 poniedziałek, 12 listopada 2012 | linkuj Jacek, powiem krótko, SUPER :)
Misiacz
| 21:58 poniedziałek, 12 listopada 2012 | linkuj My Master !!! :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zycio
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]