Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jaszek z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 11351.14 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 17.39 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jaszek.bikestats.pl
Widget Pogodowy
ScreenSaver Forecast by yr.no

Po izotoniki do Löcknitz

Sobota, 13 października 2012 | Komentarze 9

Przebyte 63.30 km, w czasie 03:49 h, średnio 16.59 km/h, maksymalnie 45.20 km/h, przy temp. 12.0 ºC

Szczecin - Przylep - Stobno - Bobolin - Schwennenz - Grambow - Ramin - Löcknitz - Plowen - Linken - Schwennenz - Bobolin - Stobno - Przylep - Szczecin

Dostałem "cynk" o wypadzie po izotoniki do Löcknitz. Jako, że lodówka była pusta postanowiłem skorzystać z okazji zakupów u naszych zachodnich sąsiadów. Zbiórka o słusznej porze w moim ulubionym miejscu, przy Jeziorku Słonecznym. Po zejściu do garażu okazało się, że mam kichę w przednim kole. Dzięki temu, że małżonka miała na sobotę inne plany niż wycieczka rowerowa, dokonałem naprawy poprzez wymianę na koło z jej roweru i nie byłem zmuszony tracić czasu na naprawę dętki. Wycieczkę doskonale przedstawił już Misiacz w swojej relacji Do Loecknitz w 9 do 10 osób po "izotoniki" ;), więc dodam tylko parę zdjęć.



Na miejscu zbiórki pojawiło się sporo wielbicieli izotoników



Do celu udaliśmy się przez przejście Bobolin - Schwennenz, i dalej dobrze znanymi szlakami











Być może niektórzy nie będą w stanie w to uwierzyć, ale Niemcy rozwiązali znany u nas od wojny problem skupu butelek. Czy to szklane czy plastikowe opakowania wrzuca się do maszyny, i po chwili z kwitkiem można udać się do kasy. Na zdjęciu Krzysiek [Monter] uważnie studiuje instrukcję obsługi urządzenia, żeby nie uszkodzić maszyny, która być może za 30-40 lat służyć będzie naszym dzieciom i wnukom u nas w kraju ;-)



Zadanie na sobotę wykonane. Izotoniki zakupione. Radość na samą myśl o degustacji



Do tej pory myślałem, ze Misiacze są napędzane miodzikiem. Okazuje się, że nie. Wielką frajdę sprawia im żółty ser z duża zawartoscią sera żółtego w składzie. (Nie do nabycia na terenie PL)



Po popasie nad Jeziorkiem w Löcknitz, gdzie miejsce wyglądało jak na nadmorskich wydmach ruszyliśmy w drogę powrotna przez Plowen



Paweł już pisał o osach...



...więc ja dam zbliżenie...



i o alei brzozowej pisał...



a jak zdjęcia robił, to my czekaliśmy na ławeczce w Bismark, i Ernir miał szansę przymierzyć się do Ani szosóweczki



Bardzo fajny wypadzik, pogoda była idealna, a ponieważ za chwilę pozostaną tylko puste opakowania po izotonikach, to wycieczkę trzeba będzie powtórzyć, i tak w kółko Macieju ;-)


Udział wzięli:

Kategoria Wycieczka



Komentarze
mih
| 21:18 czwartek, 25 października 2012 | linkuj Niemcy to dziwny naród, do tej pory trzymam w domu puszkę po piwie, bo jest warta na nasze 1 zł :) Żeby ta "słuszna pora" to chociaż dwie godziny później była. Bym pojechał i miał złotówkę :)
benasek
| 17:20 czwartek, 25 października 2012 | linkuj Jak to ułatwia sprawę z tymi butelkami...
Później się ludzie dziwią dlaczego Niemcy to bogaty naród...
Jaszek
| 17:59 sobota, 20 października 2012 | linkuj A najgorsze jest to, ze lepiej już nie będzie. Chyba, że ludzie sami zajmą się produkcją sera, tak jak wypiekają chleb czy wędzą wędliny.
dornfeld
| 08:06 sobota, 20 października 2012 | linkuj Takie uzupełnienie, coś co ma w składzie tłuszcz roślinny jest zgodnie z przepisami "wyrobem seropodobnym" i tak też jest to nazywane przez producenta. Na półkach w Polsce nie ma takiego rozróżnienia, wyjątek jest w Makro, gdzie jest oddzielne miejsce ( albo było - dawno tam nie byłem ) na wyroby seropodobne. Podstawa to czytać etykiety. Widoczny na zdjęciu ser tylżycki sam też od czasu do czasu kupuje. W ogóle jakość żywności spada na pysk i to wszędzie. Tragiczna jest np. sytuacja z lodami w sklepach, prawdziwych już się nie kupi - też ładują tam tłuszcze roślinne. Ostatnie dobre sklepowe lody jadłem na Ukrainie - tam trzeba wybierać te najtańsze niespełniające zapewnie wymogów Unii Europejskiej. :)
Misiacz
| 20:31 piątek, 19 października 2012 | linkuj Wolę naprawdę ten niemiecki tylżycki, który smakuje jak ser (oczywiście nie jest to ser dla konesera, nie oszukujmy się) niż to, co się oferuje u nas za podobną cenę i przy serze nie powinno mieć prawa nawet leżeć (skład: mleko (?), żelatyna wieprzowa (!!!), utwardzany olej palmowy, azotan potasu, itp, itd).
dornfeld
| 19:28 piątek, 19 października 2012 | linkuj Z tymi butelkami u nas to faktycznie kompromitacja. Co do serów sytuacja nie jest dla mnie tak jednoznaczna, dużo zależy od ceny - te z górnej półki są przyzwoite, te z dolnej niezjadliwe. Widziałem już nieraz w Polsce Niemców ładujących do kosza nasze sery. Niemiecki ser tylżycki znam, bardzo fajny, ale naprawdę dobre sery niedostępne w supermarketach mają ceny od 20 EUR/kg w górę.
Trendix
| 10:42 piątek, 19 października 2012 | linkuj Jacek, bliżej sklepu nie macie ?? :D
Misiacz
| 11:06 środa, 17 października 2012 | linkuj Powinieneś zasłonić mi pysk na tym zdjęciu z serami, psujesz nim relację! ;)))
Janusz | 06:50 środa, 17 października 2012 | linkuj Żonę żeś po jabłka do mnie na starym góralu wysłał :-))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa darzw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]